piątek, 29 maja 2015

Rozdział XX

- Babciu, nie możemy dzisiaj jechać do mamy- Bonnie przemyślała wszystko i stwierdziła, że nie ma wyboru. Caroline zaginęła, musiała pomóc ją odnaleźć.
- Wiedziałam, że to powiesz- kobieta uśmiechnęła się do wnuczki.
- Nie potrafiłabym tam teraz jechać, kiedy wiem, że ten potwór ma moją najlepszą przyjaciółkę- brunetka wzruszyła ramionami.
- Tylko pamiętaj, że nie możemy czekać zbyt długo. Twoje zdrowie też jest ważne- Sheila skinęła głową.
- Wiem. Będzie dobrze. Mamy w końcu jeszcze trochę czasu- Bonnie uspokoiła babcię.
- Caroline się znajdzie. Nie denerwuj się- pani Bennet pocieszyła wnuczkę.
- Mam nadzieję- brunetka westchnęła.
Obecnie niczego nie była pewna. Czuła się rozbita i najchętniej usiadłaby w kącie i płakała. Zdawała sobie jednak sprawę, że nie może tak postąpić. Musiała by silna dla Caroline, musiała pomóc ją odnaleźć…
* * *
- Długo znasz Caroline?- Klaus jechał właśnie radiowozem z panią szeryf. Przeczesali już całe miasto, niestety bezskutecznie.
- Jakieś dwa tygodnie- odparł chłopak. Spodziewał się teraz masy pytań.
- Jesteś jej chłopakiem?- Liz próbowała chociaż na chwilę oderwać myśli od porwania córki.
- Ehmmm… Nie, raczej przyjacielem- Klaus był zadowolony, że znalazł odpowiednie słowo na swój związek z blondynką.
- I dlatego nocowałeś u nas wczoraj?- pani Forbes uniosła brwi wysoko do góry.
 Klausa zatkało. Nie wiedział, że kobieta zauważyła go dzień wcześniej. Caroline twierdziła, że jej matka weszła tyłem i od razu położyła się do łóżka.
- Jesteśmy na miejscu- Liz zaparkowała i wysiadła z samochodu.
 Zaledwie chwilę później byli już w środku. Ledwie Klaus przekroczył próg posterunku dostrzegł swojego brata. Elijah również był w szoku, kiedy zobaczył młodszego blondyna.
- Co znowu przeskrobałeś?- starszy Mikaelson pierwszy się ogarnął. Było widać, że jest wściekły.
- Spokojnie, proszę pana…- szeryf Forbes uspokoiła mężczyznę.
- To jest mój brat. Jestem jego prawnym opiekunem. Chciałbym wiedzieć, co wykombinował- Elijah kipiał aż ze złości.
- Nic nie zrobiłem!- Klaus wreszcie odzyskał głos. Przypomniał sobie, co mu zrobił brat i miał ochotę go zamordować.
- Bo wsadzę was do celi- przerwała ich dyskusję pani szeryf.
- Jesteś ohydnym oszustem!- wrzasnął blondyn. Nie miał zamiaru słuchać kobiety.
- Ja!? Ty jesteś rozwydrzonym bachorem!- Elijah nie pozostał mu dłużny.
- To nie ja kłamię i łamię świętą zasadę naszej rodziny!- Klaus chciał go uderzyć.
 W tym momencie pani szeryf skinęła głową na drugiego policjanta. Przy jego pomocy założyła  kajdanki obu braciom i zaprowadziła ich do celi. Każdego umieściła w osobnym pomieszczeniu.
- Moment!- Elijah przypomniał sobie, po co właściwie się tu znalazł- Widziałem porwanie Caroline- zawołał, zanim Liz opuściła pokój.
- Naprawdę?- oczy kobiety pojaśniały.
- Tak- przytaknął brunet.
- Przyprowadź go do mojego biura. Ten drugi niech zostanie tutaj i ochłonie- pani Forbes udzieliła ostatnich wskazówek swojemu zastępcy i opuściła ich…
* * *
 Elena ziewnęła potężnie. Całą noc spędziła na wydzwanianiu do szkolnych znajomych. Niestety nikt nie wiedział nic na temat zniknięcia Caroline. Damon również nie odezwał się do teraz. Najwyraźniej niczego się nie dowiedział.
 Jakby na zawołanie usłyszała dźwięk przychodzącego SMS-a.
„ Mam coś. Przyjdź do naszego mieszkania”
 Był to numer Damona. Nie czekała na więcej słów zachęty. Narzuciła kurtkę na siebie i wybiegła z domu. Po kilku minutach była już na miejscu.
 Miała pukać do drzwi, ale się zawahała. Co ona właściwie robi? Idzie do mieszkania obcego faceta? W dodatku brata swojego chłopaka?
 Westchnęła. Zrobi to dla Caroline.
- Jednak przyszłaś?- Damon uśmiechnął się. Chyba był tym faktem zaskoczony.
- Czego się dowiedziałeś?- Elena przewróciła oczami.
- Wejdź-skinął głową. Dziewczyna po raz kolejny zwątpiła, w to czy dobrze robi, ale mimo tego weszła do środka.
- Stefana nie ma?- szatynka rozejrzała się dookoła.
- Musiał coś załatwić- odparł chłopak.
- To w takim razie, co wiesz na temat Caroline?- Elena postanowiła od razu przejść do rzeczy.
- Ok. Jeden z moich znajomych twierdzi, że widział czarnego wana, który odjeżdżał z jakąś blondynką. Ponoć udali się za miasto do opuszczonego domu państwa Lockwoodów- wytłumaczył ze spokojem.
- Skąd ty to wiesz?- dziewczyna nie mogła się powstrzymać od zadania tego pytania. Chyba się tego spodziewał, bo uśmiechnął się kpiąco i odpowiedział.
- Chyba nie jesteś gotowa, aby znać prawdę, Słońce…
* * *
 Elijah po przesłuchaniu, został odprowadzony do celi. Policjant nie dopilnował poleceń pani szeryf i zamknął go w jednym pomieszczeniu z Klausem.



 Przez chwilę żaden z nich się nie odzywał. W końcu młodszy Mikaelson pierwszy zadał pytanie.
- Co się stało Caroline?
- Porwali ją czarnym wanem- odparł niechętnie brunet.
- Skąd o tym wiesz?- Klaus starał się zachować spokojny ton głosu. Jednak z dosyć marnym skutkiem.
- Wracałem do domu i ich zauważyłem- wyjaśnił.
Znowu zapanowała między nimi nieprzyjemna cisza. Żaden z nich nie chciał na nowo rozpętać kłótni, gdyż będąc sami w jednym pomieszczeniu mogli się pozabijać.
- Dlaczego ją pocałowałeś?- Klaus jednak nie wytrzymał.
- Będziemy teraz o tym gadać?- Elijah zarumienił się.
- A masz lepszy pomysł, co moglibyśmy robić?- prychnął w odpowiedzi blondyn.
- To ona mnie pocałowała- brunet dał za wygraną.
- Ale jakoś jej nie odrzuciłeś- zauważył. Klaus coraz bardziej się denerwował.
- Dobra. Moja wina- przyznał starszy Brytyjczyk.
- Nawet nie oto chodzi. Sam zabroniłeś mi się z nią spotykać, a tak naprawdę miałeś na nią chrapkę- złościł się blondyn.
- To nie było tak- próbował oponować brunet.
- Zawsze i na zawsze, co nie? Czy to nie była dawniej nasza najświętsza zasada?- spytał Klaus.
- Cały czas jest- poprawił go Elijah.
- Nie i nigdy więcej już nią nie będzie- prychnął blondyn i odwrócił się od brata.
 Brunet przygryzł wargę. Zastanawiał się teraz, jak bardzo ich rodzina ucierpi przez jeden głupi błąd…
* * *
 Caroline po raz kolejny odzyskała przytomność. Czuła się okropnie. Ten cały zamaskowany gościu, wraz z dziewczyną, bardzo podobną do Eleny, pobili ją. Cały czas zadawali jej jakieś pytania. W sumie on się nie odzywał, tylko ta laska mówiła.
 Miała masę pytań, na temat Eleny, braci Salvatore i Mystic Falls. Caroline nie odpowiedziała na żadne z nich. Dlatego miała podbite oko, spuchniętą wargę i nogę wygiętą pod dziwnym kątem. W dodatku nie zbyt dobrze jej się oddychało, gdyż jej żebra były chyba połamane.
 Podniosła głowę. Musiała coś zrobić, spróbować się jakoś uwolnić. Szarpnęła nadgarstek… Nic. 
 Westchnęła. Czuła, że już dłużej nie da rady, że wkrótce ją tu zabiją, jeśli się nie uwolni.
 Zacisnęła zęby i zdobyła się na ostatni wysiłek. Kajdanki były mocno przerdzewiałe i w końcu powoli zaczęły puszczać.
 Z oczu popłynęły jej łzy, ale była wreszcie wolna. Teraz pozostało jej tylko, podnieść się z ziemi i wyjść z tego domu.
 Wypuściła powietrze przez zęby. To mogło być trudniejsze, niż się spodziewała…



* * *
To już rozdział XX :) Do wielkiego finału sezonu 1 zostały tylko dwie części. Mam nadzieję, że nie przestaniecie czytać i liczba odwiedzin wzrośnie ;) 
Trochę na temat ostatnich rozdziałów:
Wyjaśni się parę spraw związanych z rodziną Mikaelsonów, Bonnie wyruszy na poszukiwanie prawdy, Tyler zmierzy się z rodzinnym dziedzictwem a Elena podejmie ważną decyzję, która wpłynie nie tylko na nią...

Zapraszam do czytania i komentowania :) 

Fanka Pamiętników Wampirów i The Originals <3

2 komentarze:

  1. Przeczytałam 2 rozdziały i muszę przyznać, że samo opowiadanie ma ciekawą fabułę ;) Przeczytałam nie wiele i dziwi mnie jedna rzecz...możesz mi wytłumaczyć jak pierwotne wampiry takie jak Elijah i Klaus mogą być aresztowane, bo to jest naprawdę dziwne. Czekam na next! :D Zapraszam do siebie: http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni nie są pierwotnymi wampirami ;) Wszyscy są normalnymi ludźmi xD

      Usuń