Bonnie weszła samotnie do budynku szkoły. Tym
razem żadna z przyjaciółek jej nie towarzyszyła, gdyż dziewczyna chciała pobyć
sama. Nie lubiła, kiedy te dwie się kłóciły. Z jednej strony rozumiała
Caroline, ale z drugiej wiedziała, że Elena też mogła się zabujać w Stefanie. W
końcu był naprawdę przystojny. W dodatku blondynka aż tak bardzo go nie
kochała, skoro rzuciła się w ramiona Klausowi.
Wrzuciła ze złością książki do szafy. Nie
znosiła takich sytuacji.
- Faceci to same problemy-
mruknęła do siebie.
- Serio?- zaśmiał się ktoś
nagle. Odwróciła się i dostrzegła Kola.
- Nie mów, że będziemy
chodzili do jednej szkoły?- serce zaczęło jej bić szybciej na widok chłopaka,
ale nie miała zamiaru mu tego pokazać.
- Aż tak bardzo ci
przeszkadzam?- spytał. Zrobił do tego bardzo smutną minę.
- W sumie. Klas jest
wiele- odparła. Wzięła do ręki książki.
- Może ci pomóc?- Kol nie
dawał jej spokoju.
- Nie trzeba. Idę na kółko
matematyczne. Chyba, że jesteś geniuszem to możesz wybrać się ze mną-
uśmiechnęła się lekko do niego.
- Wiesz. Chyba sobie
odpuszczę- wzruszył ramionami i odszedł.
Dziewczyna patrzyła za nim. Najpierw się
narzuca a teraz idzie?
- Ehh… Faceci- mruknęła i
ruszyła w kierunku klasy od matematyki…
* * *
- Tak, mamo będę uważać na
siebie. Ok. Wrócę wcześniej. Dobrze poproszę kogoś, żeby mnie odprowadził. A
mamo?- Caroline postanowiła zapytać matki o ojca- Masz jakieś wiadomości o
tacie? Nie? To pa- pożegnała się i szybko rozłączyła.
Szła sama do szkoły. Nienawidziła takich
sytuacji. Tym bardziej, że zaginęły kolejne dwie osoby. Para, która wybrała się
na romantyczną przejażdżkę nad jezioro. Ich wóz znaleźli, ale bez pasażerów w
rowie, w połowie drogi do miasta.
Dziewczyna wzdrygnęła się. Co się mogło dziać
z tymi wszystkimi zaginionymi? To już będzie chyba z sześć ofiar, po których
nie ma śladu…
- Hej, Care- Matt dogonił
ją.
- Cześć Matty- przywitała
się z uśmiechem.
- Nie kontaktowała się
może z tobą ostatnio Vicky?- spytał. Przygryzł wargę niespokojnie. Siostra była
jego oczkiem w głowie.
- Nie. A co się stało?-
dziewczyna miała złe przeczucia.
- Wyjechała z chłopakiem
na kilka dni i nie odzywa się od wczoraj- wyjaśnił.
- Matt… Jaki mieli
samochód?- Caroline zrobiła się słabo w nogach.
- Czerwonego forda, a co?-
blondyn zaniepokoił się jeszcze bardziej.
- Tak mi przykro… Musisz
zgłosić się do mojej mamy. Ona znalazła ten samochód na drodze…- dziewczyna
pokręciła głową. To nie może być prawda, że słodka, trochę zagubiona, siostra
Matty’ego zaginęła.
- Co? Ale jak?- przeraził
się już nie na żarty.
- Nie znam szczegółów.
Mogę się mylić, ale lepiej jedź na komisariat- poradziła mu. Nie czekał na
więcej wyjaśnień, tylko pognał w przeciwnym kierunku…
* * *
- Nie mogę w to uwierzyć-
Elena uśmiechnęła się do chłopaka, z którym szła za rękę.
- W co?- spytał Stefan, bo
to był oczywiście on.
- Że cię zdobyłam. Każda
dziewczyna będzie chciała mi oczy wydrapać- odparła szatynka.
- Chyba trochę
przesadzasz- mruknął.
- A patrzyłeś ostatnio w
lustro?- prychnęła pogardliwie.
- Hahaha… Bardzo zabawne-
pocałował ją w czubek głowy.
- El, coś jest nie tak-
Bonnie podbiegła do nich. Oddychała ciężko. Chyba chodziło o coś ważnego.
- Bon, co się dzieje?-
Elena puściła Stefana i potrząsnęła ramionami przyjaciółki.
- Caroline… Ona twierdzi,
że siostra Matta zaginęła- wyjąkała.
- Vicky?- szatynka nie
mogła uwierzyć.
- Ponoć pani szeryf
znalazła samochód. Matt twierdzi, że właśnie Vic nim jechała- wyjaśniła
brunetka. W oczach miła łzy.
- Musimy lecieć na
komisariat- Elena pokręciła głową. Przypuszczała tylko, jak beznadziejnie może
czuć się ich przyjaciel.
- Nie wypuszczą nas-
Bonnie nie znosiła opuszczać szkoły.
- To uciekniemy. Matt nas
potrzebuje- szatynka pociągnęła Bennetównę za rękę.
- Pogadamy potem-
krzyknęła jeszcze do Stefana.
Szybko wyszły ze szkoły…
* * *
- Mamo, czy tym samochodem
jechała Vicky Donovan?- Caroline siedziała na szkolnej ławce. Postanowiła
zadzwonić do pani szeryf i poznać jakieś szczegóły.
- Nie wiemy, jeszcze. Matt
musi rozpoznać auto- odparła. Nawet w jej głosie było słychać niepokój. Od
dawna znała rodzinę Matta.
- Zadzwonisz do mnie,
kiedy dowiesz się czegokolwiek?- blondynka przygryzła wargę.
- Jasne. Do zobaczenia i…-
szeryf zawahała się na moment- Uważaj na siebie.
- Ty też- Caroline
uśmiechnęła się i rozłączyła.
„ Biedna Vicky…”-
pomyślała i pokręciła tylko głową. Do oczu napłynęły jej łzy…
- Cześć. Jesteś Caroline,
prawda?- jakaś dziewczyna przysiadła się do niej. Była bardzo ładna. Miała
jasne blond włosy, związane w kucyka i duże błękitne oczy. Miała na twarzy
tylko lekki makijaż.
- A ty to…?- Caroline
spojrzała na nią niepewnie.
- Nazywam się Rebekah-
dziewczyna drgnęła. Skądś znała ten akcent…
- Jesteś siostrą Klausa?-
spytała. W końcu sobie przypomniała, który z jej znajomych jest Brytyjczykiem.
- Tak- zaśmiała się. Miała
bardzo zaraźliwy śmiech.
- Ilu was tam jest?-
Caroline uśmiechnęła się mimo wszystkiego co miała na głowie.
- Klaus nie wspominał?-
Rebekah pokręciła głową.
- Jakoś nie pytałam-
przyznała blondynka.
- Pewnie nie mieliście
zbyt dużo czasu na rozmowy, co nie?- Bekah mrugnęła do niej okiem.
- Ekhm… Znamy się jakieś
trzy dni, więc w sumie masz rację- Caroline zrobiła się cała czerwona.
- To pozwól, że opowiem ci
o naszej specyficznej rodzince- zaproponowała Brytyjka- Elijah jest najstarszy.
Pracuje w banku. Kolejny jest Klaus a potem Kol i ja. Jesteśmy bliźniakami-
wyjaśniła, kiedy dostrzegła pytające spojrzenie nowej koleżanki.
- Ty i Kol??- zdziwiła się
Caroline.
- Niestety- zaśmiała się.
- Ale dom macie
niesamowity- zmieniła temat pierwsza z dziewczyn.
- Od dawna w rodzinie. Przejmuje
go pierworodny- odparła Rebekah.
- Tak w ogóle to, do
której klasy będziesz uczęszczać?- spytała Caroline.
- Do pierwszej, ale
kompletnie nie mam pojęcia, jak odczytać ten plan- mruknęła zrozpaczona Brytyjka-
Wcześniej uczyłam się w domu- dodała.
- W ciągu tych kilku minut
opowiedziałaś mi o swoim życiu więcej niż Klaus przez cały weekend- zauważyła
Caroline.
- On nie lubi mówić o
rodzinie- Bekah uśmiechnęła się lekko.
- Ok. W takim razie,
pierwsze zajęcia masz razem ze mną. Możemy ruszać- pierwsza z dziewczyn
podniosła się na nogi i ruszyła w stronę szkoły…
* * *
- Matt, wiadomo coś?-
zapytała Elena. Podbiegła do niego od razu i przytuliła go.
- El, ja… To był ich samochód-
wyjąkał. Zaczął szlochać.
- Przyniosę ci herbaty-
Bonnie skinęła przyjaciółce i ruszyła do automatu.
- Na pewno wszystko będzie
dobrze. Mama Caroline ją znajdzie- szatynka przytuliła mocniej kolegę.
- Oni się nie znajdują. Ja
tego nie przeżyję. Nie potrafiłbym…- wyszeptał. Po twarzy płynęły już mu łzy.
- Przenocujesz dzisiaj o
mnie. Nie zostawię cię samego- obiecała mu.
- Dziękuję- odparł blondyn
z wdzięcznością…
* * *
- Pan Tanner nie pojawił
się dzisiaj w szkole. Po prostu szok- Tyler potraktował to jako niezwykle
szczęśliwy zbieg okoliczności.
- To nie w jego stylu-
mruknęła Caroline. Wiedziała, że nauczyciel nigdy nie opuszcza lekcji.
- Oj przymknij się, Forbes-
rzucił w jej kierunku szatyn. Jego koledzy głupkowato zaśmiali się.
- Widzę, że stary Tyler
Lockwood wrócił- warknęła do niego.
- Nigdy nie zniknął-
burknął i odszedł z wściekłą miną.
- Z nim się nie zadawaj. To
największy frajer w szkole- poradziła Caroline nowej koleżance.
- A mnie się podoba-
zaśmiała się Rebekah- Macie tu jakąś drużynę cheerlederską, albo coś takiego?-
dziewczyna zmieniła temat.
- Owszem. Jestem nawet kapitanem-
wyprężyła się dumnie blondynka.
- Mogę przyjść na trening?-
spytała Brytyjka.
- Jasne… W sumie to możemy
iść na dwór i pokażesz mi co umiesz- zaproponowała Caroline.
- Ok. To lecę się
przebrać- uradowana Rebekah pociągnęła blondynkę za sobą…
* * *
Caroline nie spodziewała
się po Rebekah zbyt wiele, ale to zobaczyło kompletnie ją zszokowało.
Najpierw Brytyjka zrobiła perfekcyjną gwiazdą,
zakończoną szpagatem a następnie jeszcze trzy inne bardzo skomplikowane figury.
Zebrał się wokół nich spory tłumek, który
obserwował poczynania nowej. Chłopacy szeptali i uśmiechali się głupio, a w
oczach dziewczyn widać było zawiść…
- I jak?- Rebekah
podbiegła do Caroline i uśmiechnęła się szeroko.
- Jesteś przyjęta-
wyjąkała z siebie zapytana.
- Jej!- ucieszyła się blondynka
i poleciała, jak na skrzydłach w kierunku szkoły.
- Może nowa królowa Mystic
Falls zawitała do miasta?- Tyler szepnął słodko do ucha Caroline.
- Czy tobie nikt jeszcze
nie przywalił w twarz, że się tak zachowujesz?- prychnęła blondynka. Zarzuciła
włosami i zostawiła go samego…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz