- Damon!- Stefan wpadł do
domu. Był ciągle w szoku, po tym co powiedziała mu Elena.
- Co się stało,
braciszku?- starszy Salvatore wyszedł z łazienki tylko w ręczniku.
- Klaus tu jest!- odparł
zdyszany brunet.
- Co?- Damon zbladł. Nawet
zwykła pewność siebie znikła z jego twarzy.
- Cała rodzina wprowadziła
się tutaj krótko po nas- wyjaśnił Stefan.
- Wyjeżdżamy. Nie możemy
tu zostać- Damon wiedział, co robić w takiej sytuacji.
- Nie ma mowy. Chcesz
znowu uciekać?- młodszy z braci ani myślał o przeprowadzce.
- Stef, wiesz że nie mamy
wyboru- przypomniał mu dwudziestolatek.
- Stawmy im czoła!
Poradzimy sobie!- zawołał Stefan w odpowiedzi.
- Nie damy rady. Chyba
zdajesz sobie sprawę, jak to będzie wyglądało, co nie?- Damon powoli zaczynał
się denerwować.
- Nie wyjeżdżamy. Musimy w
końcu przestać uciekać- zaprotestował Stefan.
- Będziemy tego żałować-
westchnął starszy Salvatore- Zostajemy…
* * *
- Klaus! Co ty tu robisz?-
Caroline dostrzegła kompletnie pijanego Brytyjczyka pod swoimi drzwiami.
- Szukałem cię- odparł.
Ruszył w jej kierunku chwiejnym krokiem.
- Czemu się schlałeś?-
spytała blondynka. Chwyciła go w pasie i ostrożnie zaprowadziła do swojego
domu. Udało jej się położyć go na kanapie.
- I ty się jeszcze oto
pytasz?- oburzył się- Widziałem was, Caroline- dodał, kiedy dziewczyna
pokręciła głową, że nie rozumie.
- Co?- przeraziła się.
Momentalnie zbladła.
- Ciebie i Elijah-
wyjaśnił.
- To nie tak, jak myślisz…-
próbowała się tłumaczyć dziewczyna.
- Nie chodzi o ciebie.
Tylko o niego- przerwał jej. Był tak pijany, że nie myślał nad tym, co mówi- On
sam kazał mi z tobą zerwać. Powiedział, że tak musi być- mruknął.
- Co? Dlaczego?- Caroline
poczuła złość na starszego Mikaelsona.
- Bo ty nie rozumiesz i
nie mogę ci tego wyjaśnić- pokręcił głową.
- Natychmiast mi powiedz-
rozkazała mu blondynka. Była wściekła, jak ktoś mógł rozkazać Klausowi
zerwanie.
- Rodzina przede
wszystkim. Zawsze i na zawsze- odparł chłopak.
- Ale dlaczego miałeś mnie
zostawić?- dopytywała się dziewczyna.
- Bo jesteś córką pani
szeryf- wyjaśnił.
- A co to ma do rzeczy?-
Caroline ciągle nie rozumiała.
- Nie mogę się zadawać z
osobą, która jest tak blisko stróża prawa- mruknął. Położył głowę na jej
kolanach.
- Ale dlaczego?- blondynka
postanowiła wyciągnąć z niego więcej informacji.
- Po prostu nie mogę-
Klaus jednak panował na tyle nad sobą, że nie wygadał wszystkiego- Mogę zostać
u ciebie na noc?- spytał. Załapał ją za rękę i uśmiechnął się do niej
błagalnie.
- Jasne- zgodziła się.
- Dziękuję- wyszeptał i
już po chwili spał z głową na jej kolanach…
Caroline jeszcze długo potem nie mogła zasnąć.
Myślała o tym, dlaczego Elijah zabronił im się spotykać? O co chodziło z tym szeryfem?
Czyżby rodzina Mikaelsonów ukrywała jakiś wielki sekret, który wiązał się ze
złamaniem prawa? To było jedno z logiczniejszych wyjaśnień, które nasunęło jej
się do głowy.
W końcu również udało jej się usnąć…
* * *
- Ale jak to Jeremy
wyjechał do Denver?- Elena nie wierzyła w tłumaczenie ciotki ani trochę.
- Wiesz, że źle przeżył tę
tragedię. Tam odpocznie, pomyśli nad tym- Jenna nie dawała się zbić z tropu.
- Pozwoliłaś mu jechać w
środku roku szkolnego?- szatynka ciągle miała niebyt pewną minę.
- Nie miałam wyboru. Bałam
się, że się stoczy na samo dno- odparła kobieta. Liczyła po cichu, że jej
siostrzenica da już spokój z pytaniami.
- No ok. Skoro uważasz, że
tak będzie dobrze- Elena wzruszyła ramionami.
- Idę do baru. Będę przed
godziną policyjną- Jenna odetchnęła lżej.
- Spoko. Miłej zabawy-
dziewczyna pożegnała się i poszła do swojego pokoju.
10 minut
później…
- Poproszę whisky z colą-
Jenna usiadła w Grillu i złożyła zamówienie barmanowi. Po chwili mężczyzna
postawił szklankę przed nią.
- Widzę, że nie tylko ja
relaksuję się po pracy- jakiś męski głos odezwał się do niej. Kobieta odwróciła
się i dostrzegła Alarica Saltzmana.
- Trzeba jakoś odpocząć-
przytaknęła z uśmiechem blondynka.
- Problemy w domu?-
domyślił się mężczyzna.
- Nie. Może oprócz
ćpającego nastolatka i siostrzenicy w kółko przeżywającej tragedie, która jej
się przydarzyła- wzruszyła ramionami.
- No to rzeczywiście nie
są problemy- skinął głową i upił łyk ze swojej szklanki.
- A u pana coś ciekawego?-
spytała Jenna.
- Niestety. Mieszkam sam-
odparł.
- Czyli Chicago, tak?-
kobieta postanowiła go dokładnie przepytać.
- Owszem- przytaknął.
- Był pan policjantem?-
wypaliła bez ogródek.
Alaric spojrzał na nią zaskoczony. Tego się
nie spodziewał. Na moment odebrało mu mowę…
* * *
Katherine była ciągle w szoku, po tym co dziś
zauważyła. Dziewczyna, która szła ze Stefanem za rękę wyglądała zupełnie, jak
ona. No prawie, gorzej się ubierała i czesała, ale i tak były niesamowicie
podobne.
„ To się nie zdarza w
naturze, chyba że…” myślała szatynka.
„ Chyba, że były
bliźniaczkami…”
Katherine przygryzła wargę. Nie wiedziała nic
o swojej rodzinie. Wychowała się w sierocińcu, nigdy jej nie adoptowano.
Wszystko, co zdobyła i osiągnęła dokonała dzięki swojej ciężkiej pracy. Nikt
jej w tym nie pomógł…
Czy było, więc możliwe, że ma siostrę, o
której nie wiedziała?
* * *
- Bonnie, jak tylko będę
miała możliwość to sprawdzę- obiecywała po raz trzeci pani Forbes.
- Czy nie mogłaby pani
tego zrobić, jak najwcześniej?- brunetka nie dawała za wygraną. Chciała wiedzieć
już.
- Uważasz, że sprawa
seryjnego mordercy może czekać?- szeryf uniosła brwi do góry.
- Nie, oczywiście że nie!-
zaprzeczyła natychmiast dziewczyna- Niech da mi pani znać, kiedy się czegoś
dowie- poprosiła ją.
- Dobrze. Odezwę się-
obiecała.
Kiedy Bonnie wyszła, kobieta pokręciła głową.
„ Te dzieci robią się
coraz bardziej natarczywe”- westchnęła…
* * *
- A wy gdzie się
szykujecie?- Elijah wrócił do domu po pracy i spojrzał na swoje młodsze
rodzeństwo.
- Idziemy na imprezę-
odparł Kol.
- Nie ma mowy. Nie ma
wychodzenia z domu po dziewiętnastej- zaprotestował starszy Mikaelson.
- Nie wprowadzaj nowych
bezsensownych zasad!- zaprotestowała Rebekah, która była już gotowa na zabawę i
nie miała zamiaru z niej rezygnować.
- To nie moje zasady,
tylko szeryfa- wyjaśnił Elijah- Wprowadzono godzinę policyjną.
- Co?- Kol krzyknął
zszokowany.
- Przez te morderstwa nie
można wychodzić z domu- powiedział brunet. Chciał odejść, ale młodszemu
Brytyjczykowi coś się przypomniało.
- Co zrobiłeś Klausowi?-
spytał w końcu.
- Nic- Elijah nie
zrozumiał w pierwszej chwili.
- Przyszedł po szkole,
wypił chyba całą whisky i wyszedł. Do tej pory nie wrócił- wyjaśnił Kol.
- Że co?- przeraził się
bankier.
- Powiedział, że cię
nienawidzi i że złamałeś jakieś tam zasady- dodał brunet.
- O nie- jęknął Elijah.
Teraz już wiedział, że chodziło o Caroline. Klaus musiał ich zobaczyć i
poczytać to sobie jako zdradę- Gdzie on jest?- postanowił go odnaleźć i
wszystko mu wyjaśnić.
- Nie wiem. Nie spowiada
mi się- odparł Kol.
- To co mu zrobiłeś?-
Rebekah włączyła się do rozmowy. Była ciekawa, o co mogło chodzić.
- Nie wasza sprawa. Do
łóżek i ani myśleć o ucieczce, bo nie będę was odbierał z posterunku- ostrzegł
młodsze rodzeństwo i wyszedł z domu…
Bez urazy, zajrzałam tu pierwszy raz... Wszystko fajnie, dialogi ok, ale... za mało opisów scen, praktycznie w ogóle ich nie ma, a to właśnie dzięki nim czytelnik może przenieść się do świata przez Ciebie przedstawianego :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Postaram się zastosować do Twojej rady;)
Usuń