- Aua…- Klaus obudził się z
ogromnym bólem głowy. Praktycznie nic nie pamiętał z wczorajszego wieczoru.
- Nie spisz już?-
Caroline, na której kolanach leżał, pogładziła go po głowie.
- Co ja tu robię?- spytał
niepewnie.
Był pierwszy raz w domu dziewczyny, ale akurat
w tym momencie nie miał ochoty rozglądać się dookoła, więc skupił wzrok na
blondynce.
- Przyszedłeś tu w nocy z
pretensjami- odparła zapytana.
- Serio? Obstawiam, że
chodziło o twoje całowanie się z Elijah?- domyślił się. Teraz już nie czuł
złości, po prostu bardzo bolała go głowa.
- Zgadza się- przytaknęła
blondynka.
- Nie będziesz się
tłumaczyć?- zdziwił się chłopak po chwili milczenia.
- Nie. Dlaczego? Twoje
wcześniejsze zachowanie zmusiło mnie do tego. Chciałam się zemścić- wzruszyła
ramionami. Przemyślała sobie wszystko poprzedniego dnia i stwierdziła, że nie
ma, za cos go przepraszać. To on ją zostawił.
- Ale całowałaś się z moim
bratem!- oburzył się. Najwyraźniej jednak nie był, aż taki obojętny, jakiego
próbował zgrywać.
- A ty mnie nazwałeś
pustką lalką!- krzyknęła ze złością.
- Ekhmm… Nie chciałem-
wyszeptał i zrobił się cały czerwony.
- Elijah ci kazał?-
spytała podchwytliwie Caroline.
Klaus zbladł. Tego się nie spodziewał…
* * *
- Stefan, martwiłam się o
ciebie- powiedziała Elena, kiedy tylko jej chłopak odebrał telefon. Odetchnęła
lżej, gdy usłyszała jego głos.
- Wiem. Przepraszam, po
prostu musiałem wyjść, bo źle się poczułem- odparł brunet. Jednak nie brzmiał
zbyt pewnie.
- To nie tak wyglądało-
dziewczyna przygryzła wargę.
- Nie byłem w stanie już dłużej
wytrzymać, tego bólu głowy- tłumaczył dalej. Elena już wiedziała, że kłamie.
Zdradził go ton głos i teraz już nic nie mogło jej przekonać, że jest inaczej.
- Dlaczego nie powiesz mi
prawdy?- szatynka nie dawała za wygraną.
- Mówię prawdę- zaprotestował.
- Nie. O co chodzi z
Klausem? Uciekłeś, kiedy o nim wspomniałam- dziewczyna przystąpiła do ataku.
Stefana zatkało. Przez chwilę nie wiedział, co
powiedzieć. A kilka sekund później rozłączył się.
- Dyskusja na poziomie-
szepnęła Elena do siebie.
Zastanawiała się, co powinna zrobić w takiej
sytuacji. Przez chwilę nic jej nie przychodziło do głowy, a potem nagłe
olśnienie! Pójdzie do Stefana i zmusi go do wyznania prawdy…
* * *
- Skąd wiesz, że byłem
policjantem?- Alaric wreszcie odzyskał zdolność mówienia.
- Jest taka magiczna
rzecz, którą nazywają internetem- odparła i wzruszyła obojętnie ramionami.
- Sprawdzałaś mnie?-
spytał.
- Nie miałam wyboru- nie
czuła się skrępowana. Zrobiła to, co musiała.
- Byłem policjantem,
zgadza się- mężczyzna przestał owijać w bawełnę.
- Dlaczego już nie
jesteś?- Jenna postanowiła dowiedzieć się więcej.
- Znudziło mi się-
uśmiechnął się do niej i zamówił kolejną szklankę whisky.
- Taką interesującą pracę
zmieniłeś na pracę nauczyciela?- kobieta nie wierzyła mu.
- Bycie historykiem też ma
swoje zalety- wzruszył obojętnie ramionami.
- Ponoć byłeś niezły…-
blondynka zignorowała jego wcześniejszą wypowiedź.
- A może opowiem ci o tym
na kolacji?- spytał. Spojrzał na nią z uśmiechem.
- Zapraszasz mnie na
randkę?- Jenna była zaciekawiona.
- Oczywiście, jeśli masz
ochotę- odpowiedział.
- Mam- przyznała…
* * *
- Tłumaczyłem już panu, że
musiałem iść na poszukiwania mojego brata. Dlatego złamałem zasadę godziny
policyjnej- Elijah spędził całą noc na posterunku policji i powtarzał to już po
raz dziesiąty.
- Zasady są zasadami. Nie
można ich łamać- policjant był nieubłagany.
- No, proszę pana… Czy nie
da rady zrobić raz wyjątku?- brunet miał już dosyć celi. Było tu tylko kilka
mebli: niewygodne łóżko, zlew i klozet. Elijah obiecał sobie jednak że wytrzyma
i do łazienki pójdzie dopiero w domu. Po prostu obrzydzało go to miejsce.
- Musimy czekać na panią
szeryf. Ona zdecyduje- pokręcił głową posterunkowy.
- A kiedy wróci?- zapytał
Elijah.
- Nie wiem- odparł
mężczyzna.
Brytyjczyk przewrócił tylko oczami i wrócił do
siedzenia na łóżku. Czuł, że nie panuje nad sytuacją i to go martwiło
najbardziej…
* * *
Elena szła właśnie do domu Stefana. Przed
drzwiami musiała oczywiście wpaść na Damona.
- Nie ma mojego braciszka-
zatrzymał ją z głupim uśmiechem.
- A gdzie jest?- szatynka nie
miała ochoty na tę dyskusję.
- Nie spowiada mi się-
wzruszył ramionami zapytany.
- Możesz mu przekazać, że
tu byłam?- poprosiła go.
- Istnieje coś takiego,
jak telefon- zauważył szatyn.
- Jeśli odebrałby to nie
byłoby mnie teraz tutaj- dziewczyna założyła ramię na ramię.
- Sprzeczka zakochanych?-
zaśmiał się sarkastycznie Damon.
- Chodzi o Klausa- Elena
chciała zbadać reakcję starszego Salvatore na to imię. Tak, jak się
spodziewała. Chłopak okropnie zbladł i nie wiedział, co powiedzieć…
* * *
Bonnie czuła się tego dnia naprawdę słabo. Nie
miała ochoty na jedzenie ani nic innego. Babcia to zauważyła i pozwoliła zostać
wnuczce w domu.
Brunetka siedziała w fotelu, przykryta kocem,
ale ciągle było jej zimno. W pewnym momencie z nosa zaczęła wypływać jej krew.
Dziewczyna rzuciła się w kierunku łazienki i bardzo długo stała nad zlewem.
- Pogarsza się- mruknęła
do Sheili, kiedy ta weszła do toalety.
- To jeszcze nie jest
stadium ostateczne- kobieta przygryzła wargę- Ciągle mamy czas- dodała na
pocieszenie.
- Wiem, że już dużo nam go
nie zostało. Musimy ją znaleźć- Bonnie zdawała sobie sprawę, że ma przed sobą
maksymalnie dwa miesiące życia.
- Znajdziemy, obiecuję-
pani Bennet przytuliła wnuczkę mocno…
* * *
- Czy naprawdę nie mogę
wychodzić teraz na imprezy?- Tyler pokręcił głową. Nie interesowały go
morderstwa, tylko dobra zabawa a teraz mu ją zabrano.
- Nikt cię nie odbierze z
posterunku policji- ojciec chłopaka spojrzał na niego surowo.
- Dobra! Żebyście go szybko
złapali- zawołał oburzony szatyn. Wyszedł z salonu i po chwili już siedział u
siebie w pokoju.
Nagle dostał SMS-a.
„ Chyba nici z naszej
imprezy- R”
- Rebekah…- szepnął do
siebie- Skąd ona ma mój numer?
„ Niestety…”- odpisał i
czekał na odpowiedź zniecierpliwiony.
„ Może jutro skoczymy na
randkę, co ty na to?”- Tyler był w szoku.
Tego się nie spodziewał. Z jednej strony, ok.
Ona mu się podobała, ale gdy Caroline go dzisiaj pocałowała to po prostu
zapomniał o wszystkim. Nikt nigdy go jeszcze tak nie całował, nawet Rebekah.
Co miał jej odpisać? Nie? Na pewno powie
Kolowi a ten go zabije. Tak? I co będzie się męczył na randce z dziewczyną, na
której mu nie zależy?
W końcu westchnął i wybrał opcję, która
wydawała mu się ciut lepsza.
„ Jasne. To może o
piętnastej?”- napisał.
„ Świetnie. Nie mogę się
doczekać”- zaledwie po kilku sekundach otrzymał odpowiedź od dziewczyny.
- To teraz się dopiero
wpakowałem- mruknął do siebie i rzucił się na łóżko…
* * *
Katherine weszła na stronę liceum w Mystic
Falls. Szybko odnalazła zdjęcia Eleny. Było ich naprawdę mnóstwo. Jej siostra
bliźniaczka lub sobowtór, musiała się bardzo udzielać.
Elena Gilbert przewodnicząca szkoły, Elena
Gilbert miss liceum, Elena Gilbert udziela wywiadu… Elena Gilbert i jej grupa
cheerlederek… Elena Gilbert to, Elena Gilbert tamto…
Katherine zaniepokoiło to co się dowiedziała.
Ta dziewczyna zdecydowanie psuła jej pomysł. Musiała wymyślić coś innego, nie
miała wyboru.
W końcu uśmiechnęła się do siebie… Skoro nikt
nie wiedział, że tu jest mogła robić, co jej się podobało. Postanowiła
wykorzystać swoją siostrzyczkę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz