poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział XVI

- Aua…- Klaus obudził się z ogromnym bólem głowy. Praktycznie nic nie pamiętał z wczorajszego wieczoru.
- Nie spisz już?- Caroline, na której kolanach leżał, pogładziła go po głowie.
- Co ja tu robię?- spytał niepewnie.
 Był pierwszy raz w domu dziewczyny, ale akurat w tym momencie nie miał ochoty rozglądać się dookoła, więc skupił wzrok na blondynce.
- Przyszedłeś tu w nocy z pretensjami- odparła zapytana.
- Serio? Obstawiam, że chodziło o twoje całowanie się z Elijah?- domyślił się. Teraz już nie czuł złości, po prostu bardzo bolała go głowa.
- Zgadza się- przytaknęła blondynka.
- Nie będziesz się tłumaczyć?- zdziwił się chłopak po chwili milczenia.
- Nie. Dlaczego? Twoje wcześniejsze zachowanie zmusiło mnie do tego. Chciałam się zemścić- wzruszyła ramionami. Przemyślała sobie wszystko poprzedniego dnia i stwierdziła, że nie ma, za cos go przepraszać. To on ją zostawił.
- Ale całowałaś się z moim bratem!- oburzył się. Najwyraźniej jednak nie był, aż taki obojętny, jakiego próbował zgrywać.
- A ty mnie nazwałeś pustką lalką!- krzyknęła ze złością.
- Ekhmm… Nie chciałem- wyszeptał i zrobił się cały czerwony.
- Elijah ci kazał?- spytała podchwytliwie Caroline.
 Klaus zbladł. Tego się nie spodziewał…
* * *
- Stefan, martwiłam się o ciebie- powiedziała Elena, kiedy tylko jej chłopak odebrał telefon. Odetchnęła lżej, gdy usłyszała jego głos.
- Wiem. Przepraszam, po prostu musiałem wyjść, bo źle się poczułem- odparł brunet. Jednak nie brzmiał zbyt pewnie.
- To nie tak wyglądało- dziewczyna przygryzła wargę.
- Nie byłem w stanie już dłużej wytrzymać, tego bólu głowy- tłumaczył dalej. Elena już wiedziała, że kłamie. Zdradził go ton głos i teraz już nic nie mogło jej przekonać, że jest inaczej.
- Dlaczego nie powiesz mi prawdy?- szatynka nie dawała za wygraną.
- Mówię prawdę- zaprotestował.
- Nie. O co chodzi z Klausem? Uciekłeś, kiedy o nim wspomniałam- dziewczyna przystąpiła do ataku.
 Stefana zatkało. Przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć. A kilka sekund później rozłączył się.
- Dyskusja na poziomie- szepnęła Elena do siebie.
 Zastanawiała się, co powinna zrobić w takiej sytuacji. Przez chwilę nic jej nie przychodziło do głowy, a potem nagłe olśnienie! Pójdzie do Stefana i zmusi go do wyznania prawdy…
* * *
- Skąd wiesz, że byłem policjantem?- Alaric wreszcie odzyskał zdolność mówienia.
- Jest taka magiczna rzecz, którą nazywają internetem- odparła i wzruszyła obojętnie ramionami.
- Sprawdzałaś mnie?- spytał.
- Nie miałam wyboru- nie czuła się skrępowana. Zrobiła to, co musiała.
- Byłem policjantem, zgadza się- mężczyzna przestał owijać w bawełnę.
- Dlaczego już nie jesteś?- Jenna postanowiła dowiedzieć się więcej.
- Znudziło mi się- uśmiechnął się do niej i zamówił kolejną szklankę whisky.
- Taką interesującą pracę zmieniłeś na pracę nauczyciela?- kobieta nie wierzyła mu.
- Bycie historykiem też ma swoje zalety- wzruszył obojętnie ramionami.
- Ponoć byłeś niezły…- blondynka zignorowała jego wcześniejszą wypowiedź.
- A może opowiem ci o tym na kolacji?- spytał. Spojrzał na nią z uśmiechem.
- Zapraszasz mnie na randkę?- Jenna była zaciekawiona.
- Oczywiście, jeśli masz ochotę- odpowiedział.
- Mam- przyznała…



* * *
- Tłumaczyłem już panu, że musiałem iść na poszukiwania mojego brata. Dlatego złamałem zasadę godziny policyjnej- Elijah spędził całą noc na posterunku policji i powtarzał to już po raz dziesiąty.
- Zasady są zasadami. Nie można ich łamać- policjant był nieubłagany.
- No, proszę pana… Czy nie da rady zrobić raz wyjątku?- brunet miał już dosyć celi. Było tu tylko kilka mebli: niewygodne łóżko, zlew i klozet. Elijah obiecał sobie jednak że wytrzyma i do łazienki pójdzie dopiero w domu. Po prostu obrzydzało go to miejsce.
- Musimy czekać na panią szeryf. Ona zdecyduje- pokręcił głową posterunkowy.
- A kiedy wróci?- zapytał Elijah.
- Nie wiem- odparł mężczyzna.
 Brytyjczyk przewrócił tylko oczami i wrócił do siedzenia na łóżku. Czuł, że nie panuje nad sytuacją i to go martwiło najbardziej…
* * *
 Elena szła właśnie do domu Stefana. Przed drzwiami musiała oczywiście wpaść na Damona.
- Nie ma mojego braciszka- zatrzymał ją z głupim uśmiechem.
- A gdzie jest?- szatynka nie miała ochoty na tę dyskusję.
- Nie spowiada mi się- wzruszył ramionami zapytany.
- Możesz mu przekazać, że tu byłam?- poprosiła go.
- Istnieje coś takiego, jak telefon- zauważył szatyn.
- Jeśli odebrałby to nie byłoby mnie teraz tutaj- dziewczyna założyła ramię na ramię.
- Sprzeczka zakochanych?- zaśmiał się sarkastycznie Damon.
- Chodzi o Klausa- Elena chciała zbadać reakcję starszego Salvatore na to imię. Tak, jak się spodziewała. Chłopak okropnie zbladł i nie wiedział, co powiedzieć…
* * *
 Bonnie czuła się tego dnia naprawdę słabo. Nie miała ochoty na jedzenie ani nic innego. Babcia to zauważyła i pozwoliła zostać wnuczce w domu.
 Brunetka siedziała w fotelu, przykryta kocem, ale ciągle było jej zimno. W pewnym momencie z nosa zaczęła wypływać jej krew. Dziewczyna rzuciła się w kierunku łazienki i bardzo długo stała nad zlewem.
- Pogarsza się- mruknęła do Sheili, kiedy ta weszła do toalety.
- To jeszcze nie jest stadium ostateczne- kobieta przygryzła wargę- Ciągle mamy czas- dodała na pocieszenie.
- Wiem, że już dużo nam go nie zostało. Musimy ją znaleźć- Bonnie zdawała sobie sprawę, że ma przed sobą maksymalnie dwa miesiące życia.
- Znajdziemy, obiecuję- pani Bennet przytuliła wnuczkę mocno…
* * *
- Czy naprawdę nie mogę wychodzić teraz na imprezy?- Tyler pokręcił głową. Nie interesowały go morderstwa, tylko dobra zabawa a teraz mu ją zabrano.
- Nikt cię nie odbierze z posterunku policji- ojciec chłopaka spojrzał na niego surowo.
- Dobra! Żebyście go szybko złapali- zawołał oburzony szatyn. Wyszedł z salonu i po chwili już siedział u siebie w pokoju.
 Nagle dostał SMS-a.
„ Chyba nici z naszej imprezy- R”
- Rebekah…- szepnął do siebie- Skąd ona ma mój numer?
„ Niestety…”- odpisał i czekał na odpowiedź zniecierpliwiony.
„ Może jutro skoczymy na randkę, co ty na to?”- Tyler był w szoku.
 Tego się nie spodziewał. Z jednej strony, ok. Ona mu się podobała, ale gdy Caroline go dzisiaj pocałowała to po prostu zapomniał o wszystkim. Nikt nigdy go jeszcze tak nie całował, nawet Rebekah.
 Co miał jej odpisać? Nie? Na pewno powie Kolowi a ten go zabije. Tak? I co będzie się męczył na randce z dziewczyną, na której mu nie zależy?
 W końcu westchnął i wybrał opcję, która wydawała mu się ciut lepsza.
„ Jasne. To może o piętnastej?”- napisał.
„ Świetnie. Nie mogę się doczekać”- zaledwie po kilku sekundach otrzymał odpowiedź od dziewczyny.
- To teraz się dopiero wpakowałem- mruknął do siebie i rzucił się na łóżko…
* * *
 Katherine weszła na stronę liceum w Mystic Falls. Szybko odnalazła zdjęcia Eleny. Było ich naprawdę mnóstwo. Jej siostra bliźniaczka lub sobowtór, musiała się bardzo udzielać.
 Elena Gilbert przewodnicząca szkoły, Elena Gilbert miss liceum, Elena Gilbert udziela wywiadu… Elena Gilbert i jej grupa cheerlederek… Elena Gilbert to, Elena Gilbert tamto…
 Katherine zaniepokoiło to co się dowiedziała. Ta dziewczyna zdecydowanie psuła jej pomysł. Musiała wymyślić coś innego, nie miała wyboru.

 W końcu uśmiechnęła się do siebie… Skoro nikt nie wiedział, że tu jest mogła robić, co jej się podobało. Postanowiła wykorzystać swoją siostrzyczkę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz