sobota, 9 maja 2015

Rozdział V


Rozdział V

- Ta impreza wczoraj to było jakieś nieporozumienie- Caroline pokręciła głową. Bonnie zaśmiała się  w odpowiedzi.
- Już ci się znudził twój nowy chłopak?- spytała brunetka.
- On nie jest moim chłopakiem. Tylko się całowaliśmy- lekko speszyła się blondynka.
- Całowałaś się z kimś wczoraj?- wtrąciła się Elena, która do tej pory milczała. Bała się, jak jej przyjaciółki mogą zareagować na wieści o Stefanie.
- Tak. Dopiero co się wprowadził. Jest Brytyjczykiem- odpowiedziała Bonnie, zamiast Caroline.
- Jest bardzo staroświecki i mówi z tak słodkim akcentem, że… Ehhh…- rozmarzyła się blondynka.
- Ja też kogoś poznałam wczoraj. Nie jestem tylko pewna, kto to był- Elena przypomniała sobie o dziwnym nieznajomym, przed którym uratował ją Stefan.
- Nie przedstawił ci się? Może był to ktoś z rodziny Klausa. Mnie zaczepiał jego młodszy brat, Kol- odparła Bonnie.
- Jest tak samo przystojny, jak wszyscy z ich rodziny?- Caroline mrugnęła znacząco do przyjaciółki.
- Niesamowicie, ale czekaj… Przecież ty go widziałaś wczoraj- brunetka przewróciła oczami.
- Film mi się trochę urwał a poza tym było ciemno- usprawiedliwiła się blondynka.
- A gdzie ty się podziewałaś, El?- Bonnie tym razem spojrzała na drugą z przyjaciółek.
- Trochę przesadziłam z alkoholem- przyznała i na moment się zawahała.
- Matt cię odwiózł?- Caroline pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Właściwie to… Stefan- powiedziała bardzo cicho.
- Że co?- Bonnie już zamierzała wygłosić jakąś moralizatorską przemowę, ale wtrąciła się blondynka.
- Stefan? Nasz klasowy Stefan?- upewniła się- A co ty z nim robiłaś?- spytała.
- Całowałam się- wyszeptała, zrobiła się przy tym cała czerwona.
- Że co?- zdołała tylko powtórzyć Bonnie.
- Czekaj, czekaj… Wiedziałaś, że on mi się podoba- Caroline wzięła głęboki wdech.
- Ale, ty masz Klausa, prawda?- Elena miała nadzieję, że obejdzie się bez awantury.
- Wtedy jeszcze nie miałam!- krzyknęła blondynka.
- Ok. Zachowałam się, jak świnia. Tylko, że Stefan jest inny. Zależy mi na nim- próbowała się bronić szatynka.
- To nic nie zmienia. Złamałaś najświętszą zasadę naszego kodeksu. Nie podkradamy sobie chłopaków- przypomniała Caroline ze łzami w oczach.
- Ja…- Elena rozłożyła bezradnie ręce.
- Muszę stąd wyjść- jęknęła blondynka i wybiegła z pokoju a następnie z domu swojej przyjaciółki.
 Łzy obficie spływały jej po twarzy. Czuła się beznadziejnie. Mogła się spodziewać tego po wszystkich, ale nie po Elenie. To był cios prosto w serce.
 Była tak zamyślona, że nie zauważyła Klausa, na którego wpadła. Chłopak stracił równowagę i polecieli na chodnik.
- Cóż za miła niespodzianka- uśmiechnął się do niej. Mina mu jednak trochę zrzedła, kiedy dostrzegł jej zapłakaną twarz i rozmazany makijaż.
- Co się dzieje, Caroline?- spytał. Pomógł jej się podnieść.
- Chcę zostać sama, przepraszam- próbowała go wyminąć, ale nie pozwolił jej na to.
- Nigdzie nie puszę cię w takim stanie- zaprotestował. Złapał ją za rękę i pociągnął w jedną z bocznych uliczek.
- Daj mi spokój!- wyrywała się i krzyczała, ale był silniejszy i protesty na nic się nie zdały. Uspokoiła się dopiero, kiedy zatrzymali się przed ogromną rezydencją.
 Wyglądała trochę, jak dom Tylera, ale już po sposobie urządzenia ogródka było widać, że właściciele mają więcej gustu niż rodzina Lockwoodów.
- To jest twój dom?- zdołała wykrztusić.
- Tak- przytaknął- Chodź. Usiądziemy u mnie i pogadamy- uśmiechnął się zachęcająco.
- Pogadamy?- uniosła brwi do góry. Chłopak tylko wzruszył ramionami.
 Po chwili znaleźli się w przestronnym hollu. Aż dech jej zaparło, kiedy ujrzała bogactwo tego budynku.
- Nikogo nie ma, więc nikt nam nie przeszkodzi- uśmiechnął się po raz kolejny. Ciągle nie puszczał jej dłoni. Dziewczyna weszła za nim posłusznie po schodach. Minęli kilka różnych drzwi i wkroczyli w końcu do jednego z pomieszczeń.
 Pokój ciągle był zawalony kartonami. Jedynym miejscem, które pozostało od nich wolne, było łóżko.
 Caroline zawahała się, ale Klaus posadził ją siłą na łóżku i usiadł obok.
- Teraz możesz mi wszystko opowiedzieć- uśmiechnął się do niej.
- Nie będę z tobą rozmawiać o zdradzie mojej najlepszej przyjaciółki- zaprotestowała. Założyła ramię na ramię.
- To znaczy?- chłopak już wiedział, że zaraz mu opowie.
- Zawarłyśmy umowę, rozumiesz?- spytała. Spojrzała na niego ze złością.
- Jaką umowę?- Klaus kiwnął głową, że ma mówić dalej.
- Nie odbijamy sobie chłopaków ani nawet materiału na chłopaka- sprecyzowała. Podniosła się z łóżka i zaczęła krążyć po pokoju.
- I to właśnie zrobiła twoja przyjaciółka?- upewnił się.
- Tak! Jak ona mogła mi to zrobić? Ja bym jej takiego świństwa nigdy nie zrobiła!- oburzyła się Caroline.

 Kopnęła w najbliższy karton i momentalnie złapała się za stopę- Ała!- zawołała.
- Pamiątki rodzinne- wyjaśnił Klaus. Chwycił ją za rękę i posadził obok siebie, po raz kolejny.
- Nie pójdę z tobą do łóżka, tylko dlatego że mnie wysłuchałeś- zaznaczyła natychmiast dziewczyna. Blondyn spojrzał na nią zaskoczony.
- Nie miałem zamiaru zaciągnąć cię do łóżka- zdenerwował się lekko.
- To co z ciebie za facet?- Caroline jakoś mu nie wierzyła.
- Serio? Jeśli powiedziałbym, że taki był mój plan to dostałbym w pysk. Natomiast, kiedy mówię, że chciałem być tylko pomocny to…- zezłościł się bardziej.
- Zamknij się- poleciła i pocałowała go namiętnie.
 Chłopak nie protestował. Odsunął się jednak od niej po chwili i odwrócił głowę.
- Co się stało?- spytała niespokojnie Caroline.
- Nie mam zamiaru iść z tobą do łóżka- Klaus użył dokładnie tego samego tonu, co blondynka.
- Mówiłam ci już, że masz słodki akcent?- dziewczyna przytuliła się do niego.
- To nowość- przyznał.

- Nie chciałam iść z tobą do łóżka. Po prostu cię pocałowałam- broniła się dziewczyna.
- Czemu ja się tak zachowuje? Znam cię od wczoraj- westchnął tylko Klaus i pocałował ją w czoło…
* * *
- One mnie nienawidzą, Stefan- Elena właśnie gadała przez telefon ze swoim chłopakiem.
- Daj im czas- zaproponował brunet.
- Może masz rację?- zastanowiła się dziewczyna- Widzimy się dzisiaj?- spytała z nadzieją w głosie.
- Jeśli masz ochotę- usłyszała śmiech chłopaka.
- Zawsze- przyznała.
- Do zobaczenia w takim razie- pożegnał się…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz