- Oczywiście, że może tu
przenocować. Niech zostanie tak długo, jak będzie chciał- Jenna była przerażona
informacją o Vicky. Od razu też zgodziła się przyjąć Matta pod swój dach.
- Dziękuję. To wiele dla
niego znaczy- Elena uśmiechnęła się do ciotki. Ciągle nie była w stanie
zrozumieć tego, że kolejne osoby zaginęły bez jakiejkolwiek wieści. Tym razem
było jednak inaczej. Tym razem uderzyli w kogoś jej bliskiego. Nie mogła tego
tak zostawić.
Nagle jej komórka zadzwoniła.
- Co jest, Bonnie?- szatynka
szybko odebrała telefon.
- Pan Tanner również
został uprowadzony- wyjąkała brunetka.
- Co? Czy to pewne?- Elena
o mały włos nie upadła.
- Policja już jest w jego
mieszkaniu. Błagam nie wychodź nigdzie sama. Nie zniosłabym, jeśli tobie lub
Caroline coś by się przytrafiło- mówiła Bonnie załamanym głosem.
- Ty też się pilnuj-
poleciła jej przyjaciółka i rozłączyła się.
W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę- krzyknęła
Elena i nacisnęła klamkę. Jednak kompletnie nie spodziewała się osoby, którą
ujrzała na ganku. Był to ów przystojniak, którego na imprezie pogonił Stefan…
* * *
- Cześć Klaus- Caroline
długo wahała się, czy przyjść do blondyna. Ostatecznie zdecydowała się, bo nie
chciała zostać sama w domu. Jej mama miała natłok pracy i poprosiła ją, aby
uważała na siebie. Dlatego też przyszła do Brytyjczyka, któremu ufała.
- Caroline, cóż za miła
niespodzianka- uśmiechnął się do niej i wpuścił ją do środka.
- Przepraszam, że nie
uprzedziłam, ani nic, ale po prostu…- próbowała mu tłumaczyć, ale zabrakło jej
słów i tylko przytuliła się do niego.
- Spokojnie. Wszystko
będzie dobrze- Klaus był lekko zaskoczony jej reakcją, ale opamiętał się szybko
i odwzajemnił uścisk.
- Siostra mojego
przyjaciela zaginęła, pokłóciłam się z Eleną, mój ojciec mnie olał… Co jest ze
mną nie tak?- jęknęła. Zaczęła szlochać. Łzy płynęły jej strumieniami po
policzkach.
- Pójdziemy do mnie.
Położysz się i będzie ci lepiej- obiecał. Blondynka poczuła okropną słabość w
nogach i o mały włos, by nie upadła, gdyby Klaus jej nie podtrzymał. Po krótkim
wahaniu wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju.
- I tak nie pójdę z tobą
do łóżka- powiedział, kiedy już położył ją na łóżku i okrył kołdrą.
- Jakoś przeżyję- odparła.
Była tak zmęczona, że już
po kilku sekundach spała…
* * *
- Tyler, co nie?- Kol
błąkał się po mieście z nudów, aż w końcu wpadł na kolegę ze szkoły.
- Ty byłeś ostatnio na
mojej imprezie- przypomniał sobie szatyn.
- Tak. Nazywam się Kol.
Dopiero się wprowadziłem, ale słyszałem, że ponoć lubisz imprezować- Brytyjczyk
mrugnął do niego znacząco okiem.
- Jestem królem zabaw w
tym liceum- zapytany wypiął dumnie pierś.
- To zabierz mnie na
jakąś. Muszę odreagować- poprosił Kol.
- Niedaleko jest zajefajny
bar. Mają śliczne kelnerki i świetne piwo- Tyler nie dał się długo prosić.
- Idziemy w takim razie?
Ja stawiam- brunet uśmiechnął się szelmowsko.
- Jasne- zgodził się bez
wahania Lockwood…
* * *
- Jesteś Elena Gilbert,
prawda?- nieznajomy pierwszy się odezwał.
- Zgadza się. A pan to?-
szatynka nie wiedziała, skąd on może znać jej dane.
- Mam na imię Damon-
przedstawił się.
- Ok. A skąd pan zna
mnie?- dziewczyna nie dała zbić się z tropu.
- Spotkaliśmy się na
zabawie, nie pamiętasz?- przeszkadzało jej to, że cały czas mówi do niej na ty.
Mimo iż praktycznie się nie znali.
- Coś mi świta- przyznała.
Nie podobała jej się ta konwersacja. On natomiast był kompletnie wyluzowany.
Elena przyjrzała mu się dokładniej. Był
niezwykle przystojny. Miał brązowe oczy i perfekcyjnie uczesaną fryzurę. Poza
tym był na pewno od niej starszy. Jego wiek szacowała na około dwadzieścia lat,
może ciut więcej.
- Napatrzyłaś się już?-
spytał znudzonym tonem. Zszokowała ją jego bezpośredniość.
- Eee… A ty?- odparowała.
- Średnio- przyznał
otwarcie.
- Co tu robisz?- potrząsnęła
głową. Nie myśl o nim, jak o facecie. Masz w końcu Stefana.
- Chciałem was powiadomić,
że zbiera się straż sąsiedzka. Wyruszają oni na poszukiwania Vicky Donovan i
reszty. Szef kazał wszystkich poinformować- wzruszył ramionami i po prostu
odszedł bez jakiegokolwiek pożegnania.
Elena szybko zadzwoniła do Stefana.
- Halo?- spytał
zaniepokojony.
- Musimy ruszyć na
poszukiwania zaginionych. Wpadnij do mnie rano- poprosiła go.
- Nie rozumiem- przyznał
zaskoczony brunet.
- Wszystko ci wyjaśnię,
jak przyjdziesz- obiecała i rozłączyła się…
* * *
- Babciu, czy ty jesteś
tego pewna?- Bonnie przygryzła wargę. Obawiała się tego dnia od kilku tygodni.
- Wyniki nie pozostawiają
złudzeń- kobieta wskazała na kartkę, która leżała na stole. Starsza pani miała
już łzy w oczach.
- Co teraz?- brunetka odwróciła
głowę.
- Będziemy walczyć-
obiecała jej zapytana.
- Ja nie chcę umierać-
szepnęła i mocno przytuliła się do babci…
* * *
Jeremy miał oczy
zapuchnięte od płaczu. Nikt nie znał jego tajemnicy. Od kilku tygodni, po
kryjomu spotykał się z Vicky. Tylko ona go rozumiała i wspierała. Jako jedyna
nie nazywała go ćpunem i nie oczekiwała, że będzie kimś innym. Teraz zaginęła i
znowu czuł się okropnie samotny…
Podniósł się z łóżka. Spojrzał niespokojnie na
drzwi, ale chyba nikt nie miał zamiaru wejść do jego pokoju teraz.
Sięgnął do swojej tajnej kryjówki i wyjął z
niej pudełko tabletek. Wyciągnął jedną i natychmiast ją połknął.
W ten sposób odprężony położył się do łóżka…
* * *
- Jestem w drużynie
cheerlederek, Elijah- Rebekah postanowiła pochwalić się najstarszemu z braci.
To on zastępował im rodziców.
- Gratuluję- mężczyzna
uśmiechnął się do niej.
- Szkoła to nawet nie jest
aż taka zła- mruknęła dziewczyna.
- Klaus znowu ją tu
przyprowadził- zauważył brunet. Oboje słyszeli, jak Caroline przyszła i jak ich
brat zaprowadził ją do siebie.
- Ona jest całkiem miła-
Rebekah wzruszyła ramionami.
- Znasz Nika. On ją
zniszczy- szepnął w jej kierunku…
* * *
- Mogę zostać tu na noc?
Moja mama dziś nie wróci, a ja po prostu nie chcę być sama- szepnęła Caroline.
Klaus pogłaskał ją po głowie.
- Jasne. Śpij tutaj, ja
położę się na kanapie- powiedział z lekkim uśmiechem.
- Nie zostawiaj mnie. Chcę
żebyś mnie przytulił- powstrzymała go, łapiąc jego dłoń.
Chłopak bez słowa położył się obok niej i
objął ją ramionami. Caroline poczuła się wreszcie bezpiecznie. Tak, jakby jej
tata znów był przy niej…
* * *
- Matt, rano rusza grupa
poszukiwawcza. Lekcje są odwołane i na pewno ją znajdziemy- Elena pogłaskała
blondyna po głowie.
- Dziękuję. Wszyscy mi tak
bardzo pomagają, a zwłaszcza ty… Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił- chłopak uścisnął
jej dłoń.
- Przyjaźnimy się. Nie
mogłoby być inaczej- dziewczyna odwzajemniła uścisk- Teraz już śpij- poleciła
mu i wyszła z pokoju gościnnego, w którym nocował Matt.
- Jak się on czuje?-
spytała Jenna, kiedy tylko jej siostrzenica pojawiła się w kuchni.
- Jest przybity, ale chyba
sobie poradzi- Elena usiadła przy stoliku i oparła ręce o blat.
- A jak ty się trzymasz?-
ciotka martwiła się również o nią.
- Źle. To mnie przerasta-
przyznała szatynka- Najpierw rodzice. Teraz te tajemnicze zniknięcia- pokręciła
głową..
- Powinnaś się położyć i
odpocząć- Jenna uśmiechnęła się do dziewczyny.
- Chyba masz rację-
przyznała Elena.
Ziewnęła potężnie i wstała od stołu. Zaledwie
po kilku minutach leżała już w łóżku…
* * *
Matt okropnie się męczył w czasie snu. Śniło
mu się coś strasznego. W pierwszej chwili nie zrozumiał, co widzi, ale po
sekundzie się zorientował.
- Vic!- krzyknął i
wyciągnął rękę w kierunku siostry.
- To boli. Tak bardzo
boli- jego siostra miała na twarzy wypisany ból. Nie widział, co jej go
sprawiało, ale wyglądała okropnie.
Miała ubranie w strzępach, rozczochrane włosy
i wiele drobnych ran na całym ciele.
- Pomóż mi, Matty- jęknęła
błagalnie.
- Obiecuję ci. Znajdę cię-
chłopak skinął głową do siostry…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz