czwartek, 14 maja 2015

Rozdział VII

- Oczywiście, że może tu przenocować. Niech zostanie tak długo, jak będzie chciał- Jenna była przerażona informacją o Vicky. Od razu też zgodziła się przyjąć Matta pod swój dach.
- Dziękuję. To wiele dla niego znaczy- Elena uśmiechnęła się do ciotki. Ciągle nie była w stanie zrozumieć tego, że kolejne osoby zaginęły bez jakiejkolwiek wieści. Tym razem było jednak inaczej. Tym razem uderzyli w kogoś jej bliskiego. Nie mogła tego tak zostawić.
 Nagle jej komórka zadzwoniła.
- Co jest, Bonnie?- szatynka szybko odebrała telefon.
- Pan Tanner również został uprowadzony- wyjąkała brunetka.
- Co? Czy to pewne?- Elena o mały włos nie upadła.
- Policja już jest w jego mieszkaniu. Błagam nie wychodź nigdzie sama. Nie zniosłabym, jeśli tobie lub Caroline coś by się przytrafiło- mówiła Bonnie załamanym głosem.
- Ty też się pilnuj- poleciła jej przyjaciółka i rozłączyła się.
 W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę- krzyknęła Elena i nacisnęła klamkę. Jednak kompletnie nie spodziewała się osoby, którą ujrzała na ganku. Był to ów przystojniak, którego na imprezie pogonił Stefan…
* * *
- Cześć Klaus- Caroline długo wahała się, czy przyjść do blondyna. Ostatecznie zdecydowała się, bo nie chciała zostać sama w domu. Jej mama miała natłok pracy i poprosiła ją, aby uważała na siebie. Dlatego też przyszła do Brytyjczyka, któremu ufała.
- Caroline, cóż za miła niespodzianka- uśmiechnął się do niej i wpuścił ją do środka.
- Przepraszam, że nie uprzedziłam, ani nic, ale po prostu…- próbowała mu tłumaczyć, ale zabrakło jej słów i tylko przytuliła się do niego.
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze- Klaus był lekko zaskoczony jej reakcją, ale opamiętał się szybko i odwzajemnił uścisk.
- Siostra mojego przyjaciela zaginęła, pokłóciłam się z Eleną, mój ojciec mnie olał… Co jest ze mną nie tak?- jęknęła. Zaczęła szlochać. Łzy płynęły jej strumieniami po policzkach.
- Pójdziemy do mnie. Położysz się i będzie ci lepiej- obiecał. Blondynka poczuła okropną słabość w nogach i o mały włos, by nie upadła, gdyby Klaus jej nie podtrzymał. Po krótkim wahaniu wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju.
- I tak nie pójdę z tobą do łóżka- powiedział, kiedy już położył ją na łóżku i okrył kołdrą.
- Jakoś przeżyję- odparła.
Była tak zmęczona, że już po kilku sekundach spała…
* * *
- Tyler, co nie?- Kol błąkał się po mieście z nudów, aż w końcu wpadł na kolegę ze szkoły.
- Ty byłeś ostatnio na mojej imprezie- przypomniał sobie szatyn.
- Tak. Nazywam się Kol. Dopiero się wprowadziłem, ale słyszałem, że ponoć lubisz imprezować- Brytyjczyk mrugnął do niego znacząco okiem.
- Jestem królem zabaw w tym liceum- zapytany wypiął dumnie pierś.
- To zabierz mnie na jakąś. Muszę odreagować- poprosił Kol.
- Niedaleko jest zajefajny bar. Mają śliczne kelnerki i świetne piwo- Tyler nie dał się długo prosić.
- Idziemy w takim razie? Ja stawiam- brunet uśmiechnął się szelmowsko.
- Jasne- zgodził się bez wahania Lockwood…
* * *
- Jesteś Elena Gilbert, prawda?- nieznajomy pierwszy się odezwał.
- Zgadza się. A pan to?- szatynka nie wiedziała, skąd on może znać jej dane.
- Mam na imię Damon- przedstawił się.
- Ok. A skąd pan zna mnie?- dziewczyna nie dała zbić się z tropu.
- Spotkaliśmy się na zabawie, nie pamiętasz?- przeszkadzało jej to, że cały czas mówi do niej na ty. Mimo iż praktycznie się nie znali.
- Coś mi świta- przyznała. Nie podobała jej się ta konwersacja. On natomiast był kompletnie wyluzowany.
 Elena przyjrzała mu się dokładniej. Był niezwykle przystojny. Miał brązowe oczy i perfekcyjnie uczesaną fryzurę. Poza tym był na pewno od niej starszy. Jego wiek szacowała na około dwadzieścia lat, może ciut więcej.



- Napatrzyłaś się już?- spytał znudzonym tonem. Zszokowała ją jego bezpośredniość.
- Eee… A ty?- odparowała.
- Średnio- przyznał otwarcie.
- Co tu robisz?- potrząsnęła głową. Nie myśl o nim, jak o facecie. Masz w końcu Stefana.
- Chciałem was powiadomić, że zbiera się straż sąsiedzka. Wyruszają oni na poszukiwania Vicky Donovan i reszty. Szef kazał wszystkich poinformować- wzruszył ramionami i po prostu odszedł bez jakiegokolwiek pożegnania.
 Elena szybko zadzwoniła do Stefana.
- Halo?- spytał zaniepokojony.
- Musimy ruszyć na poszukiwania zaginionych. Wpadnij do mnie rano- poprosiła go.
- Nie rozumiem- przyznał zaskoczony brunet.
- Wszystko ci wyjaśnię, jak przyjdziesz- obiecała i rozłączyła się…
* * *
- Babciu, czy ty jesteś tego pewna?- Bonnie przygryzła wargę. Obawiała się tego dnia od kilku tygodni.
- Wyniki nie pozostawiają złudzeń- kobieta wskazała na kartkę, która leżała na stole. Starsza pani miała już łzy w oczach.
- Co teraz?- brunetka odwróciła głowę.
- Będziemy walczyć- obiecała jej zapytana.
- Ja nie chcę umierać- szepnęła i mocno przytuliła się do babci…
* * *
Jeremy miał oczy zapuchnięte od płaczu. Nikt nie znał jego tajemnicy. Od kilku tygodni, po kryjomu spotykał się z Vicky. Tylko ona go rozumiała i wspierała. Jako jedyna nie nazywała go ćpunem i nie oczekiwała, że będzie kimś innym. Teraz zaginęła i znowu czuł się okropnie samotny…
 Podniósł się z łóżka. Spojrzał niespokojnie na drzwi, ale chyba nikt nie miał zamiaru wejść do jego pokoju teraz.
 Sięgnął do swojej tajnej kryjówki i wyjął z niej pudełko tabletek. Wyciągnął jedną i natychmiast ją połknął.
 W ten sposób odprężony położył się do łóżka…
* * *
- Jestem w drużynie cheerlederek, Elijah- Rebekah postanowiła pochwalić się najstarszemu z braci. To on zastępował im rodziców.
- Gratuluję- mężczyzna uśmiechnął się do niej.
- Szkoła to nawet nie jest aż taka zła- mruknęła dziewczyna.
- Klaus znowu ją tu przyprowadził- zauważył brunet. Oboje słyszeli, jak Caroline przyszła i jak ich brat zaprowadził ją do siebie.
- Ona jest całkiem miła- Rebekah wzruszyła ramionami.
- Znasz Nika. On ją zniszczy- szepnął w jej kierunku…
* * *
- Mogę zostać tu na noc? Moja mama dziś nie wróci, a ja po prostu nie chcę być sama- szepnęła Caroline.
 Klaus pogłaskał ją po głowie.
- Jasne. Śpij tutaj, ja położę się na kanapie- powiedział z lekkim uśmiechem.
- Nie zostawiaj mnie. Chcę żebyś mnie przytulił- powstrzymała go, łapiąc jego dłoń.
 Chłopak bez słowa położył się obok niej i objął ją ramionami. Caroline poczuła się wreszcie bezpiecznie. Tak, jakby jej tata znów był przy niej…
* * *
- Matt, rano rusza grupa poszukiwawcza. Lekcje są odwołane i na pewno ją znajdziemy- Elena pogłaskała blondyna po głowie.
- Dziękuję. Wszyscy mi tak bardzo pomagają, a zwłaszcza ty… Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił- chłopak uścisnął jej dłoń.
- Przyjaźnimy się. Nie mogłoby być inaczej- dziewczyna odwzajemniła uścisk- Teraz już śpij- poleciła mu i wyszła z pokoju gościnnego, w którym nocował Matt.
- Jak się on czuje?- spytała Jenna, kiedy tylko jej siostrzenica pojawiła się w kuchni.
- Jest przybity, ale chyba sobie poradzi- Elena usiadła przy stoliku i oparła ręce o blat.
- A jak ty się trzymasz?- ciotka martwiła się również o nią.
- Źle. To mnie przerasta- przyznała szatynka- Najpierw rodzice. Teraz te tajemnicze zniknięcia- pokręciła głową..
- Powinnaś się położyć i odpocząć- Jenna uśmiechnęła się do dziewczyny.
- Chyba masz rację- przyznała Elena.
 Ziewnęła potężnie i wstała od stołu. Zaledwie po kilku minutach leżała już w łóżku…
* * *
 Matt okropnie się męczył w czasie snu. Śniło mu się coś strasznego. W pierwszej chwili nie zrozumiał, co widzi, ale po sekundzie się zorientował.
- Vic!- krzyknął i wyciągnął rękę w kierunku siostry.
- To boli. Tak bardzo boli- jego siostra miała na twarzy wypisany ból. Nie widział, co jej go sprawiało, ale wyglądała okropnie.
 Miała ubranie w strzępach, rozczochrane włosy i wiele drobnych ran na całym ciele.
- Pomóż mi, Matty- jęknęła błagalnie.

- Obiecuję ci. Znajdę cię- chłopak skinął głową do siostry…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz