- Powiem Elenie, że
wyjechałeś do wujostwa w Denver, że musisz odpocząć i nie będzie cię przez
kilka tygodni- Jenna pakowała ostatnie rzeczy do torby Jeremy’ego.
- Tak będzie najlepiej-
zgodził się z nią chłopak. Pomimo tego, że nie lubił okłamywać siostry to
wiedział też, że nie chce jej martwić.
- Kiedy już wrócisz
poczujesz się lepiej, obiecuję- kobiecie napłynęły łzy do oczu.
- Wiem, że to dla mojego
dobra- odparł z uśmiechem.
- Jakie z ciebie mądre
dziecko- zaśmiała się Jenna- Tylko, czemu takie mądre dziecko zaczęło ćpać?-
spytała.
- Może wcale nie jest aż
takie mądre?- zasugerował Jeremy.
- Jest. Akurat co do tego
nie mam żadnych wątpliwości- ciotka przytuliła mocno siostrzeńca- Poradzisz
sobie- dodała.
- Zrobię to dla was-
odpowiedział chłopak…
* * *
- Caroline?- Elena prawie
nie poznała przyjaciółki.
- Owszem- przytaknęła z
uśmiechem blondynka. Doskonale bawiła się, z powodu zaskoczenia, które
wzbudzała w ludziach.
- Coś ty zrobiła?- spytała
szatynka.
- Zmieniłam się, El-
odparła zapytana.
- Ale w co?- dziewczyna
pokręciła głową.
- Chłopakom się podoba!
Tobie nie musi!- zdenerwowała się Caroline.
- Podoba, bo świecisz im
tyłkiem przed oczami- stwierdziła bez ogródek Elena.
- Świnia- zła blondynka
odwróciła się na pięcie i odeszła od przyjaciółki. Wyszła na zewnątrz i usiadła
na ławeczce. Stała ona na uboczu, nikt ze szkoły nie dostrzegłby, że tutaj
jest.
- Jestem żałosna, w ten
czy inny sposób…- mruknęła sama do siebie. Zsunęła z obolałych stóp szpilki. Do
oczu napłynęły jej łzy, które po chwili zaczęły spływać po policzkach
dziewczyny. Wiedziała, że rozmaże makijaż, ale w tej chwili nie interesowało
jej to.
- I znowu się spotykamy-
Caroline podniosła głowę. Przed nią stał Elijah. W ręku trzymał teczkę.
Uśmiechał się lekko.
- Co tu robisz?- blondynka
próbowała otrzeć łzy, oczywiście z marnym skutkiem.
- Rebekah poprosiła, abym
przyniósł jej referat, którego zapomniała. A co ty tutaj robisz? Powinnaś
siedzieć w szkole- chłopak spojrzał na nią surowo.
- Nie mam jakoś ochoty-
burknęła. Nie będzie słuchać obcego człowieka.
- Caroline, zdaje sobie
sprawę, że to wszystko przez mojego brata, przez to jak cię potraktował…-
usiadł obok i tłumaczył jej ze spokojem.
- On nie ma z tym nic
wspólnego- zawołała oburzona dziewczyna.
- Jasne, bo ci uwierzę-
prychnął pogardliwie. Ich spojrzenia się spotkały. Caroline poczuła przemożną
ochotę, aby go pocałować. Kiedy jednak byli zaledwie kilka centymetrów od
siebie, dziewczyna zobaczyła głowę Klausa. W pierwszej chwili odwróciła się ze
złością. Po sekundzie postanowiła zrobić blondynowi na złość i bez ociągania
już pocałowała jego brata.
Ani Elijah, ani Caroline nie wiedzieli, że
ktoś ich obserwuje. Był to Klaus, który wybiegł za blondynką. Chciał ją
przeprosić i błagać o wybaczenie, ale teraz wszystko się zmieniło.
Znienawidził ją, ale jeszcze bardziej
znienawidził swojego brata…
* * *
- Matty…- Vicky ocknęła
się i pierwszą osobą, którą ujrzała był jej brat.
- Jestem tu. Spokojnie,
nie zostawię cię- chłopak uścisnął lekko jej dłoń. Tak bardzo się cieszył, że
nic jej nie jest.
- Gdzie jesteśmy?-
dziewczyna rozejrzała się niespokojnie dookoła.
- W szpitalu- odpowiedział
blondyn.
- Co się stało?- Vicky
zmarszczyła brwi.
- Nie pamiętasz?- zdziwił
się.
- Nic… Kompletna pustka.
Pamiętam, jak wyjeżdżałam nad jezioro z Joshem a potem… A potem ktoś nas
napadł!- przeraziła się. Wodziła przestraszonym wzrokiem dookoła.
- Kto to był Vic?- Matta
bardzo bolało, że musiał teraz wypytywać siostrę o takie sprawy.
- On mnie bił! Tak bardzo
mocno bił…- płakała dziewczyna.
- Już dobrze. Jesteś
bezpieczna- blondyn ścisnął mocniej jej dłoń.
- Miał czarne, jak noc
oczy, oczy diabła- wyszeptała i zemdlała…
Matt zerknął w kierunku szeryf Forbes, która
stała z kwaśną miną w drzwiach.
Skinęła mu głową, że jest ok. i wyszła…
* * *
- Mogę iść z tobą na
imprezę?- spytała Rebekah, brata.
- Raczej nie- odparł Kol
ze spokojem.
- Dlaczego?- dziewczyna
nie ustępowała.
- Bo nie- prychnął. Nie
miał zamiaru nigdzie jej zabierać.
- To pójdę sama- wzruszyła
ramionami.
- Dobra! W takim razie
możesz iść ze mną…- dał za wygraną. Tam będzie mógł jej pilnować.
- Świetnie!- ucieszyła
się- Idę się przebrać- zawołała i wybiegła z pokoju w podskokach.
Chwilę po jej wyjściu ktoś trzasnął drzwiami
wejściowymi. Był to Klaus. Po sekundzie znalazł się w salonie. Kol od razu
zauważył, że coś jest nie tak. Jego brat był wściekły.
- Co się stało?- spytał
ostrożnie młodszy Mikaelson.
- Elijah się stał-
odpowiedział przez zęby blondyn. Sięgnął do barku z alkoholem i wyjął z niego
butelkę whisky.
- On cię za to zabije- Kol
był zdziwiony zachowaniem brata.
- Prędzej ja jego- warknął
Klaus. Odkorkował butelkę i wypił prawie jedną czwartą trunku na raz. Następnie
oblizał się i wytarł rękawem koszuli usta.
- Co się stało?- powtórzył
pytanie Kol.
- Elijah pożałuje swoich
kłamstw…- blondyn uśmiechnął się złośliwie…
* * *
- Abbe Wilson- Bennet, czy
to ta?- Bonnie znalazła w internecie kolejną kobietę o nazwisku i imieniu jej
matki.
- Nie- odparła bez namysłu
Sheila.
- To już dwudziesta. Ile
ich tam jeszcze jest?- zezłościła się brunetka.
- Na pewno ją niedługo
znajdziemy. Zobaczysz- babcia ścisnęła rękę swojej wnuczki.
- Może na policji by nam
pomogli?- zastanowiła się dziewczyna.
- To nie jest sprawa dla
stróżów prawa- pokręciła głową kobieta.
- Mama Caroline… Ona na
sto procent da radę coś załatwić!- podekscytowała się Bonnie.
- Możemy spróbować-
zgodziła się niechętnie starsza pani.
- Musimy, babciu-
poprawiła ją brunetka. Wzięła do ręki telefon i wybrała numer szeryf Forbes.
* * *
Caroline oderwała się od Elijah. Jak ona mogła
to zrobić?
- Ekhmm… Przepraszam-
wyszeptała cała czerwona.
Nie podobał jej się brunet, tylko jego brat.
Dlaczego ona całowała się z najstarszym Mikaelsonem? Czy na serio była aż tak
głupia?
- To ja przepraszam-
Elijah też był najwyraźniej speszony.
- Nie mówmy o tym
Klausowi, dobrze?- Caroline przygryzła wargę.
- Sądzę, że to będzie
najlepsze wyjście- zgodził się chłopak.
- Chyba powinieneś iść
zanieść projekt- zauważyła dziewczyna.
- Tak. To do zobaczenia-
pożegnał się i pospiesznie odszedł w kierunku szkoły.
Caroline stuknęła się ręką w głowę. Co ona
najlepszego zrobiła? Pocałowała brata swojego chłopaka, w sumie byłego. Ale ona
ciągle coś do niego czuła, nawet po tym, jak ją zranił.
Zła na siebie podniosła się z ławki i ruszyła
do domu. Pod drzwiami budynku natknęła się jednak na kogoś, kogo nie
spodziewała się tam zobaczyć…
* * *
- Widziałeś dzisiaj
Caroline?- Elena spytała się Stefanowi, kiedy siedzieli już u niej w pokoju.
- Tak. Zmieniła się-
przytaknął chłopak.
- Ale w co?- oburzyła się
szatynka.
- Może jej to pasuje?-
wzruszył ramionami brunet.
- Ona zrobiła to na złość
Klausowi, który ją rzucił- prychnęła dziewczyna.
- Klausowi?- Stefan nagle
zbladł.
- Tak. Znasz go? Jest
Brytyjczykiem, wprowadził się niedawno- wyjaśniła Elena. Z chłopakiem zaczęły
dziać się dziwne rzeczy.
Najpierw jakby nie mógł złapać oddechu, a
następnie podniósł się z łóżka i chwiejnym krokiem wybiegł z pokoju, zanim
szatynka zdążyła zareagować…
* * *
- Witam, panno Katherine- recepcjonista
ukłonił się ślicznej dziewczynie, która mieszkała w hotelu od kilku dni.
- Wrócę dziś późno. Niech
o dziewiątej wieczorem czeka na mnie gorąca kąpiel- uśmiechnęła się do niego
słodko.
- Oczywiście- zgodził się
natychmiast i zanotował to w swoim spisie dnia.
- Dowidzenia- pożegnała
się i wyszła z budynku.
Doskonale wiedziała, gdzie ma iść. Skręciła w
prawo i już po chwili była na miejscu. Usiadła na ławce. Stąd mogła się
przyglądać Damonowi, który pracował naprzeciwko.
- W to nigdy bym nie
uwierzyła- szepnęła po raz kolejny do siebie. Nie spodziewała się, że brunet
kiedykolwiek znajdzie jakąś pracę, ale najwyraźniej okoliczności go zmusiły.
Jej zegarek nagle zaczął cicho dzwonić.
- Ok. To idziemy odebrać Stefana
ze szkoły- uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w kierunku gmachu liceum…
***
Rozdział XIV... Mam nadzieję, że Wam się spodobał?
Tak w ogóle to mam pytanie:
Co sądzicie o zakończeniu sezonu 6? I jak wyobrażacie sobie 7 sezon Pamiętników Wampirów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz