sobota, 23 maja 2015

Rozdział XIV

- Powiem Elenie, że wyjechałeś do wujostwa w Denver, że musisz odpocząć i nie będzie cię przez kilka tygodni- Jenna pakowała ostatnie rzeczy do torby Jeremy’ego.
- Tak będzie najlepiej- zgodził się z nią chłopak. Pomimo tego, że nie lubił okłamywać siostry to wiedział też, że nie chce jej martwić.
- Kiedy już wrócisz poczujesz się lepiej, obiecuję- kobiecie napłynęły łzy do oczu.
- Wiem, że to dla mojego dobra- odparł z uśmiechem.
- Jakie z ciebie mądre dziecko- zaśmiała się Jenna- Tylko, czemu takie mądre dziecko zaczęło ćpać?- spytała.
- Może wcale nie jest aż takie mądre?- zasugerował Jeremy.
- Jest. Akurat co do tego nie mam żadnych wątpliwości- ciotka przytuliła mocno siostrzeńca- Poradzisz sobie- dodała.
- Zrobię to dla was- odpowiedział chłopak…
* * *
- Caroline?- Elena prawie nie poznała przyjaciółki.
- Owszem- przytaknęła z uśmiechem blondynka. Doskonale bawiła się, z powodu zaskoczenia, które wzbudzała w ludziach.
- Coś ty zrobiła?- spytała szatynka.
- Zmieniłam się, El- odparła zapytana.
- Ale w co?- dziewczyna pokręciła głową.
- Chłopakom się podoba! Tobie nie musi!- zdenerwowała się Caroline.
- Podoba, bo świecisz im tyłkiem przed oczami- stwierdziła bez ogródek Elena.
- Świnia- zła blondynka odwróciła się na pięcie i odeszła od przyjaciółki. Wyszła na zewnątrz i usiadła na ławeczce. Stała ona na uboczu, nikt ze szkoły nie dostrzegłby, że tutaj jest.
- Jestem żałosna, w ten czy inny sposób…- mruknęła sama do siebie. Zsunęła z obolałych stóp szpilki. Do oczu napłynęły jej łzy, które po chwili zaczęły spływać po policzkach dziewczyny. Wiedziała, że rozmaże makijaż, ale w tej chwili nie interesowało jej to.
- I znowu się spotykamy- Caroline podniosła głowę. Przed nią stał Elijah. W ręku trzymał teczkę. Uśmiechał się lekko.
- Co tu robisz?- blondynka próbowała otrzeć łzy, oczywiście z marnym skutkiem.
- Rebekah poprosiła, abym przyniósł jej referat, którego zapomniała. A co ty tutaj robisz? Powinnaś siedzieć w szkole- chłopak spojrzał na nią surowo.
- Nie mam jakoś ochoty- burknęła. Nie będzie słuchać obcego człowieka.
- Caroline, zdaje sobie sprawę, że to wszystko przez mojego brata, przez to jak cię potraktował…- usiadł obok i tłumaczył jej ze spokojem.
- On nie ma z tym nic wspólnego- zawołała oburzona dziewczyna.
- Jasne, bo ci uwierzę- prychnął pogardliwie. Ich spojrzenia się spotkały. Caroline poczuła przemożną ochotę, aby go pocałować. Kiedy jednak byli zaledwie kilka centymetrów od siebie, dziewczyna zobaczyła głowę Klausa. W pierwszej chwili odwróciła się ze złością. Po sekundzie postanowiła zrobić blondynowi na złość i bez ociągania już pocałowała jego brata.
 Ani Elijah, ani Caroline nie wiedzieli, że ktoś ich obserwuje. Był to Klaus, który wybiegł za blondynką. Chciał ją przeprosić i błagać o wybaczenie, ale teraz wszystko się zmieniło.
 Znienawidził ją, ale jeszcze bardziej znienawidził swojego brata…
* * *
- Matty…- Vicky ocknęła się i pierwszą osobą, którą ujrzała był jej brat.
- Jestem tu. Spokojnie, nie zostawię cię- chłopak uścisnął lekko jej dłoń. Tak bardzo się cieszył, że nic jej nie jest.
- Gdzie jesteśmy?- dziewczyna rozejrzała się niespokojnie dookoła.
- W szpitalu- odpowiedział blondyn.
- Co się stało?- Vicky zmarszczyła brwi.
- Nie pamiętasz?- zdziwił się.
- Nic… Kompletna pustka. Pamiętam, jak wyjeżdżałam nad jezioro z Joshem a potem… A potem ktoś nas napadł!- przeraziła się. Wodziła przestraszonym wzrokiem dookoła.
- Kto to był Vic?- Matta bardzo bolało, że musiał teraz wypytywać siostrę o takie sprawy.
- On mnie bił! Tak bardzo mocno bił…- płakała dziewczyna.
- Już dobrze. Jesteś bezpieczna- blondyn ścisnął mocniej jej dłoń.
- Miał czarne, jak noc oczy, oczy diabła- wyszeptała i zemdlała…
 Matt zerknął w kierunku szeryf Forbes, która stała z kwaśną miną w drzwiach.
 Skinęła mu głową, że jest ok. i wyszła…
* * *
- Mogę iść z tobą na imprezę?- spytała Rebekah, brata.
- Raczej nie- odparł Kol ze spokojem.
- Dlaczego?- dziewczyna nie ustępowała.
- Bo nie- prychnął. Nie miał zamiaru nigdzie jej zabierać.
- To pójdę sama- wzruszyła ramionami.
- Dobra! W takim razie możesz iść ze mną…- dał za wygraną. Tam będzie mógł jej pilnować.
- Świetnie!- ucieszyła się- Idę się przebrać- zawołała i wybiegła z pokoju w podskokach.
 Chwilę po jej wyjściu ktoś trzasnął drzwiami wejściowymi. Był to Klaus. Po sekundzie znalazł się w salonie. Kol od razu zauważył, że coś jest nie tak. Jego brat był wściekły.
- Co się stało?- spytał ostrożnie młodszy Mikaelson.
- Elijah się stał- odpowiedział przez zęby blondyn. Sięgnął do barku z alkoholem i wyjął z niego butelkę whisky.
- On cię za to zabije- Kol był zdziwiony zachowaniem brata.
- Prędzej ja jego- warknął Klaus. Odkorkował butelkę i wypił prawie jedną czwartą trunku na raz. Następnie oblizał się i wytarł rękawem koszuli usta.




- Co się stało?- powtórzył pytanie Kol.
- Elijah pożałuje swoich kłamstw…- blondyn uśmiechnął się złośliwie…
* * *
- Abbe Wilson- Bennet, czy to ta?- Bonnie znalazła w internecie kolejną kobietę o nazwisku i imieniu jej matki.
- Nie- odparła bez namysłu Sheila.
- To już dwudziesta. Ile ich tam jeszcze jest?- zezłościła się brunetka.
- Na pewno ją niedługo znajdziemy. Zobaczysz- babcia ścisnęła rękę swojej wnuczki.
- Może na policji by nam pomogli?- zastanowiła się dziewczyna.
- To nie jest sprawa dla stróżów prawa- pokręciła głową kobieta.
- Mama Caroline… Ona na sto procent da radę coś załatwić!- podekscytowała się Bonnie.
- Możemy spróbować- zgodziła się niechętnie starsza pani.
- Musimy, babciu- poprawiła ją brunetka. Wzięła do ręki telefon i wybrała numer szeryf Forbes.
* * *
 Caroline oderwała się od Elijah. Jak ona mogła to zrobić?
- Ekhmm… Przepraszam- wyszeptała cała czerwona.
 Nie podobał jej się brunet, tylko jego brat. Dlaczego ona całowała się z najstarszym Mikaelsonem? Czy na serio była aż tak głupia?
- To ja przepraszam- Elijah też był najwyraźniej speszony.
- Nie mówmy o tym Klausowi, dobrze?- Caroline przygryzła wargę.
- Sądzę, że to będzie najlepsze wyjście- zgodził się chłopak.
- Chyba powinieneś iść zanieść projekt- zauważyła dziewczyna.
- Tak. To do zobaczenia- pożegnał się i pospiesznie odszedł w kierunku szkoły.
 Caroline stuknęła się ręką w głowę. Co ona najlepszego zrobiła? Pocałowała brata swojego chłopaka, w sumie byłego. Ale ona ciągle coś do niego czuła, nawet po tym, jak ją zranił.
 Zła na siebie podniosła się z ławki i ruszyła do domu. Pod drzwiami budynku natknęła się jednak na kogoś, kogo nie spodziewała się tam zobaczyć…
* * *
- Widziałeś dzisiaj Caroline?- Elena spytała się Stefanowi, kiedy siedzieli już u niej w pokoju.
- Tak. Zmieniła się- przytaknął chłopak.
- Ale w co?- oburzyła się szatynka.
- Może jej to pasuje?- wzruszył ramionami brunet.
- Ona zrobiła to na złość Klausowi, który ją rzucił- prychnęła dziewczyna.
- Klausowi?- Stefan nagle zbladł.
- Tak. Znasz go? Jest Brytyjczykiem, wprowadził się niedawno- wyjaśniła Elena. Z chłopakiem zaczęły dziać się dziwne rzeczy.
 Najpierw jakby nie mógł złapać oddechu, a następnie podniósł się z łóżka i chwiejnym krokiem wybiegł z pokoju, zanim szatynka zdążyła zareagować…
* * *
- Witam, panno Katherine- recepcjonista ukłonił się ślicznej dziewczynie, która mieszkała w hotelu od kilku dni.
- Wrócę dziś późno. Niech o dziewiątej wieczorem czeka na mnie gorąca kąpiel- uśmiechnęła się do niego słodko.
- Oczywiście- zgodził się natychmiast i zanotował to w swoim spisie dnia.
- Dowidzenia- pożegnała się i wyszła z budynku.
 Doskonale wiedziała, gdzie ma iść. Skręciła w prawo i już po chwili była na miejscu. Usiadła na ławce. Stąd mogła się przyglądać Damonowi, który pracował naprzeciwko.
- W to nigdy bym nie uwierzyła- szepnęła po raz kolejny do siebie. Nie spodziewała się, że brunet kiedykolwiek znajdzie jakąś pracę, ale najwyraźniej okoliczności go zmusiły.
 Jej zegarek nagle zaczął cicho dzwonić.

- Ok. To idziemy odebrać Stefana ze szkoły- uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w kierunku gmachu liceum…

***
Rozdział XIV... Mam nadzieję, że Wam się spodobał? 
 Tak w ogóle to mam pytanie: 
 Co sądzicie o zakończeniu sezonu 6? I jak wyobrażacie sobie 7 sezon Pamiętników Wampirów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz