Rebekah i Kol stali zaledwie kilka metrów od
Hayley i Klausa. Usłyszeli wszystko i teraz byli w równie wielkim szoku, co ich
brat.
- Ale, jak to w ciąży?-
Brytyjka pierwsza się opamiętała.
- Normalnie- panna
Marshall odetchnęła lżej. Wreszcie jej ulżyło, że mogła wyznać prawdę.
- Ale po co mi to mówisz? -
zaczął się jąkać Klaus.
- A komu miałam
powiedzieć?- prychnęła pogardliwie.
- No, ale przecież…-
blondyn przeczesał ręką włosy.
- Spałeś z nią?- Rebekah
zmierzyła Hayley od góry do dołu.
- Zwariowałaś? Nigdy w
życiu- Klaus zarumienił się, a szatynka wydęła usta ze złością.
- To kto jest ojcem tego
dziecka?- Brytyjka była zdezorientowana.
- Elijah. Spotykaliśmy
się- wyjaśniła panna Marshall.
- A to dobre- Kol nie mógł
się powstrzymać i aż cały się trząsł ze śmiechu- Elijah zaliczył taką wpadkę?
- To nie jest zabawne-
zwróciła mu uwagę Rebekah.
- Właśnie, że jest- brunet
miał z tego niezły ubaw.
- Co my teraz zrobimy?-
Klaus przewrócił oczami i spojrzał na Hayley. Miał nadzieję, że dziewczyna ma
jakiś pomysł.
- Możesz mi zaproponować
nocleg, bo nie mam już kasy na hotel- odparła.
- Niech będzie. Elijah jutro
wraca. Wtedy sama mu powiesz- blondyn ruszył przodem w kierunku domu. Reszta
podążyła za nim…
* * *
Caroline przygryzła wargę. Zgodziła się na
spotkanie z Tyerem, ale nie wiedziała, czy to była dobra decyzja. Wyjęła telefon
i zamierzała odwołać „randkę”, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Poszła
otworzyć. W progu stał młody Lockwood.
W ręce trzymał czerwoną róże. Miał minę, jakby
sam nie do końca wiedział, czy dobrze robi.
- Cześć- przywitał się.
- Hej- głos blondynce
lekko się załamał. On na pewno liczył na coś więcej, na coś czego ona nie mogła
mu dać.
- Przyniosłem kwiatka.
Pomyślałem, że będzie ci miło- szepnął. Podrapał się ręką po karku.
- Dziękuję- dziewczyna
wzięła róże od niego i włożyła ją do wazonu, który stał na szafce. Postanowiła
z nim pójść i po drodze mu wszystko wyjaśnić.
- Idziemy?- spytała
niepewnie.
- Tak- zgodził się.
Przez cały czas zastanawiała się, jak zagaić
rozmowę, ale nie miała odwagi. Nie chciała zranić Tylera, którego znała od
dziecka. Wreszcie dotarli do kina.
- Horror, czy komedia
romantyczna?- Lockwood zerknął na spis filmów i wybrał dwa, które zaraz się
zaczynały.
- Horror!- natychmiast
krzyknęła Caroline. Parę osób zerknęło na nią z ciekawością- Po prostu nie
lubię romansideł- usprawiedliwiła się szybko.
- Aha. Spoko- brunet
uśmiechnął się lekko i poszedł kupić dwa bilety…
Po seansie…
Caroline już bardzo żałowała, że poszła na ten
film. Nie znosiła horrorów. Nigdy nie mogła po nich zasnąć. Prychnęła w duszy,
jakby mogła w ogóle ostatnio spać.
- I jak ci się podobało?
Może pójdziemy jeszcze na jedzenie?- Tyler był w doskonałym humorze. Chyba się
świetnie bawił.
- Nie!- dziewczyna podjęła
decyzję. Musi mu wszystko wyjaśnić i postawić sprawę jasno.
- Co się dzieje? Zrobiłem
coś nie tak?- zaniepokoił się młody Lockwood.
- To ja. To przeze mnie.
Nie chcę się teraz z nikim umawiać- powiedziała. Spuściła głowę, nie była
pewna, jak zareaguje.
- Ja też nie- zaśmiał się.
- Co? Ale jak to?-
blondynka podniosła oczy na jego twarz. Miał z niej chyba niezły ubaw.
- Znam cię od dziecka.
Potrzebowałem, kogoś kto nie będzie mnie osądzał i spędzi ze mną miło czas, jak
przyjaciel- wyjaśnił.
- Chcesz być tylko moim
przyjacielem?- upewniła się. Od razu poczuła się lepiej.
- Owszem- przytaknął.
Caroline odetchnęła. Teraz już przynajmniej
nie musiała tym się martwić. W domu znalazła się późno. Tyler odprowadził ją i
wrócił do siebie. Musiała przyznać, że spędzili całkiem miły wieczór.
Kiedy weszła do swojego pokoju o mały włos nie
dostała zawału. Dostrzegła jakąś postać, która siedziała na łóżku. Po blond
czuprynie poznała znajomego Brytyjczyka.
- Klaus?- spytała
zaskoczona.
Chłopak spojrzał na nią. Wyglądał na bardzo
zmęczonego i załamanego.
- Przepraszam, ale nie
miałem dokąd pójść- powiedział. Podniósł się i podszedł do niej. Wydawał się
być zmęczony.
- Co się stało? Coś z
Elijah?- przestraszyła się dziewczyna.
- Nie. W sumie trochę, ale
nie chodzi o wypadek- pokręcił głową.
- Chcesz mi o tym
opowiedzieć?- Caroline nie miała zamiaru na niego naciskać.
- Nie jestem teraz w
stanie- zaprzeczył.
- Może zostaniesz na noc?-
blondynka przechyliła głowę i uśmiechnęła się lekko.
- A mógłbym?- Klaus
podniósł oczy, w których zapłonęły iskierki nadziei.
- Jasne- zgodziła się.
Caroline wykąpała się i przebrała w piżamę, po
czym położyła w łóżku. Skinęła głową Brytyjczykowi, który po chwili do niej
dołączył.
- Wszystko będzie dobrze,
jasne?- szepnęła i przytuliła się do niego. Chłopak odwzajemnił uścisk. Dopiero
teraz po tym pełnym emocji dniu uspokoił się i pozwolił sobie na odpoczynek…
* * *
Elena była zawiedziona. Niczego się nie
dowiedziała. Sprawiła tylko ból Stefanowi i sobie. Jej myśli były okropnie
poplątane. Wracali już do domu. Po telefonie młodszego Salvatore nie zapytała
Damona o nic więcej. Teraz siedzieli w samochodzie i pędzili w kierunku Mystic
Falls.
- Przepraszam, że cię w to
wciągnęłam- szepnęła szatynka. Nie patrzyła na chłopaka, wzrok utkwiła w swoich
dłoniach.
- Spoko, Mała. Załatwiłem
wszystkie sprawy. Przynajmniej nie jechałem sam- wzruszył ramionami.
- Czyli, że nie chciałeś
mi opowiedzieć o waszej przeszłości, tylko miałeś coś do załatwienia?-
zezłościła się.
- Przecież ci
opowiedziałem. O sobie, Katherine i Stefie- przypomniał jej.
- Ale niczego więcej nie
powiedziałeś- zauważyła. Założyła ramię na ramię i spojrzała na niego
wyczekująco.
- Nie powinnaś oczekiwać
zbyt wiele. Ciesz się, że chociaż tyle się dowiedziałaś- powiedział bez
jakiekolwiek zmieszania.
- Oszukałeś mnie!
Myślałam, że chcesz mi pomóc- zawołała. Czuła, jak złość ją wypełnia.
- Eleno, ja cały czas
kłamię. Nie jestem dobry, jak Stefan. Zrozum to- wypalił. Dziewczyna poczuła
się, jakby dostała w twarz. Zaufała mu, a on ją tak potraktował.
- A ja myślałam, że to co
o tobie mówią, to kłamstwa… Myślałam, że…- mówiła, ale on jej przerwał.
- Że jestem łagodny, jak
owieczka? Że można mną manipulować?- dokończył za nią- Wybrałaś nie tego
Salvatore- dodał.
Szatynka nie odpowiedziała. Odwróciła głowę,
aby nie mógł dostrzec łez, które spływały po jej policzkach. Jak ona mogła w
ogóle sądzić, że coś do niego czuje? Przecież to był największy egoista, jaki
chodził po tej planecie… Egoista i gbur. Miała nadzieję, że nie jest za późno,
aby przeprosić Stefana i mu wszystko wyjaśnić. Liczyła, że jej wybaczy…
* * *
Jeremy po wyznaniu Bonnie zaprowadził najpierw
Matta do domu Donovanów. Otwarła im Vicky, która zawsze podobała się młodemu
Gilbertowi. Kiedy tylko ją zobaczył spłonął rumieńcem.
- Co się stało?-
dziewczyna złapała brata i pomogła wnieść go do środka. Położyli go na kanapie.
- Opijali z Bonnie śmierć
jej babci- wyjaśnił. Szatynka spojrzała na niego zaskoczona- Nie pytaj-
poradził.
- Dziękuję, że mu pomogłeś.
Nigdy nie był jeszcze, aż w tak kiepskim stanie- mruknęła zaniepokojona.
- Wyjdzie z tego. To tylko
alkohol- pocieszył ją Jeremy.
- W takim razie do
zobaczenia- Vicky obdarzyła go promiennym uśmiechem i odprowadziła go do drzwi.
- Cześć- Gibert pomachał
jej na pożegnanie i odwrócił się do Bonnie. Brunetka czekała na niego.
Siedziała na krawężniku.
- Idziemy już?- spytała,
kiedy tylko Jeremy do niej podszedł.
- Jasne. Zaprowadzę cię do
domu- zgodził się. Pomógł jej wstać.
Po kilku minutach bez większych problemów
znaleźli się pod budynkiem należącym do Bennettów. Bonnie odwróciła się do
niego.
- Dziękuję- szepnęła i
pocałowała go w policzek. Wtedy się zachwiała i Jeremy musiał ją objąć, aby nie
upadła. Ich twarze znalazły się bardzo blisko siebie i wtedy stało się.
Pocałowali się prosto w usta…
Rozdział jest świetny <3
OdpowiedzUsuńSceny Klaroline i JeremyxBonnie są po prostu cudowne :D
Czekam na next :3
Dziękuję :* Cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńPrzeczytałam dopiero dzisiaj, bo wczoraj nie miałam jak. Wybacz mi.
OdpowiedzUsuńStrasznie spodobała mi się reakcja Klausa na słowa Rebekah. "Nigdy w życiu" przecież ty nie żyjesz, Klusek. Wpadka Elijahy, czy po prostu planowane, bo znając tutaj Eliasza to nigdy nie wiadomo. Kol oczywiście ma ubaw, nic dziwnego, też bym miała znając 'Lijahę. Kocham Cię za scenę Klaroline, bo wiesz jak ja ich kocham, no i scena Deleny, w końcu Damon powiedział co miał powiedzieć. I scena mojego Beremy, myhyyymmm. Jestem w niebie.
Pozdrawiam i tulę :*
xoxo, elose <3
Jak tylko widzę u Ciebie Klaroline od razu humor mi sie poprawia :D Swietny rozdzial <3 Kiedy next?
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział:) http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/2015/06/rozdzia-vii.html
Świetne opowiadanie, jestem tu nowa ale szczerze pochwalam :>
OdpowiedzUsuńKlaroline <3 Bonnie i Jeremy <3 Delena <3
Kocham te paringi ;p
Zapraszam też do siebie :) [http://ill-rememberx.blogspot.com/]
Mam nadzieję że się spodoba :)
Pozdrawiam! ;*
Kiedy rozdział dwa dni minęła dawno dawno dawno temu
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za długą przerwę, ale miałam poważne problemy :// Postaram się dodać coś najprawdopodobniej w środę :) Mam nadzieję, że jeszcze zostało paru czytelników ;) Zapraszam i jeszcze raz przepraszam :)
OdpowiedzUsuńAwwww..Klaroline <3 widze że znalazłam nowy blog do czytania :D rozdział cudowny czekam na następny i w wolnym czasie zapraszam do siebie :* http://diaries-written-in-blood.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie ma cię całe wakacje . Wracasz???????????????? Jestem ciekawa co dalej i czy Klaus i Caroline będą razem ?
OdpowiedzUsuńnew titanium dog teeth implants - TITADIUM-ART
OdpowiedzUsuńThe TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 titanium damascus knives TIP-10 titanium plate flat iron TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 titanium bike TIP-10 titanium ion color TIP-10 TIP-10 titanium forging TIP-10 TIP-10TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10
c486c3gvxyp009 wolf dildo,dog dildo,Clitoral Vibrators,vibrators,cheap sex toys,wholesale sex toys,Bullets And Eggs,sex chair,Wand Massagers n863q9myvnv896
OdpowiedzUsuń