środa, 10 czerwca 2015

Rozdział VI - SEZON 2

 Rebekah i Kol stali zaledwie kilka metrów od Hayley i Klausa. Usłyszeli wszystko i teraz byli w równie wielkim szoku, co ich brat.
- Ale, jak to w ciąży?- Brytyjka pierwsza się opamiętała.
- Normalnie- panna Marshall odetchnęła lżej. Wreszcie jej ulżyło, że mogła wyznać prawdę.
- Ale po co mi to mówisz? - zaczął się jąkać Klaus.
- A komu miałam powiedzieć?- prychnęła pogardliwie.
- No, ale przecież…- blondyn przeczesał ręką włosy.
- Spałeś z nią?- Rebekah zmierzyła Hayley od góry do dołu.
- Zwariowałaś? Nigdy w życiu- Klaus zarumienił się, a szatynka wydęła usta ze złością.
- To kto jest ojcem tego dziecka?- Brytyjka była zdezorientowana.
- Elijah. Spotykaliśmy się- wyjaśniła panna Marshall.
- A to dobre- Kol nie mógł się powstrzymać i aż cały się trząsł ze śmiechu- Elijah zaliczył taką wpadkę?
- To nie jest zabawne- zwróciła mu uwagę Rebekah.
- Właśnie, że jest- brunet miał z tego niezły ubaw.
- Co my teraz zrobimy?- Klaus przewrócił oczami i spojrzał na Hayley. Miał nadzieję, że dziewczyna ma jakiś pomysł.
- Możesz mi zaproponować nocleg, bo nie mam już kasy na hotel- odparła.
- Niech będzie. Elijah jutro wraca. Wtedy sama mu powiesz- blondyn ruszył przodem w kierunku domu. Reszta podążyła za nim…
* * *
 Caroline przygryzła wargę. Zgodziła się na spotkanie z Tyerem, ale nie wiedziała, czy to była dobra decyzja. Wyjęła telefon i zamierzała odwołać „randkę”, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć. W progu stał młody Lockwood.
 W ręce trzymał czerwoną róże. Miał minę, jakby sam nie do końca wiedział, czy dobrze robi.
- Cześć- przywitał się.
- Hej- głos blondynce lekko się załamał. On na pewno liczył na coś więcej, na coś czego ona nie mogła mu dać.
- Przyniosłem kwiatka. Pomyślałem, że będzie ci miło- szepnął. Podrapał się ręką po karku.
- Dziękuję- dziewczyna wzięła róże od niego i włożyła ją do wazonu, który stał na szafce. Postanowiła z nim pójść i po drodze mu wszystko wyjaśnić.
- Idziemy?- spytała niepewnie.
- Tak- zgodził się.
 Przez cały czas zastanawiała się, jak zagaić rozmowę, ale nie miała odwagi. Nie chciała zranić Tylera, którego znała od dziecka. Wreszcie dotarli do kina.
- Horror, czy komedia romantyczna?- Lockwood zerknął na spis filmów i wybrał dwa, które zaraz się zaczynały.
- Horror!- natychmiast krzyknęła Caroline. Parę osób zerknęło na nią z ciekawością- Po prostu nie lubię romansideł- usprawiedliwiła się szybko.
- Aha. Spoko- brunet uśmiechnął się lekko i poszedł kupić dwa bilety…
Po seansie…
 Caroline już bardzo żałowała, że poszła na ten film. Nie znosiła horrorów. Nigdy nie mogła po nich zasnąć. Prychnęła w duszy, jakby mogła w ogóle ostatnio spać.
- I jak ci się podobało? Może pójdziemy jeszcze na jedzenie?- Tyler był w doskonałym humorze. Chyba się świetnie bawił.
- Nie!- dziewczyna podjęła decyzję. Musi mu wszystko wyjaśnić i postawić sprawę jasno.
- Co się dzieje? Zrobiłem coś nie tak?- zaniepokoił się młody Lockwood.
- To ja. To przeze mnie. Nie chcę się teraz z nikim umawiać- powiedziała. Spuściła głowę, nie była pewna, jak zareaguje.
- Ja też nie- zaśmiał się.
- Co? Ale jak to?- blondynka podniosła oczy na jego twarz. Miał z niej chyba niezły ubaw.
- Znam cię od dziecka. Potrzebowałem, kogoś kto nie będzie mnie osądzał i spędzi ze mną miło czas, jak przyjaciel- wyjaśnił.
- Chcesz być tylko moim przyjacielem?- upewniła się. Od razu poczuła się lepiej.
- Owszem- przytaknął.
 Caroline odetchnęła. Teraz już przynajmniej nie musiała tym się martwić. W domu znalazła się późno. Tyler odprowadził ją i wrócił do siebie. Musiała przyznać, że spędzili całkiem miły wieczór. 
 Kiedy weszła do swojego pokoju o mały włos nie dostała zawału. Dostrzegła jakąś postać, która siedziała na łóżku. Po blond czuprynie poznała znajomego Brytyjczyka.
- Klaus?- spytała zaskoczona.
 Chłopak spojrzał na nią. Wyglądał na bardzo zmęczonego i załamanego.
- Przepraszam, ale nie miałem dokąd pójść- powiedział. Podniósł się i podszedł do niej. Wydawał się być zmęczony.
- Co się stało? Coś z Elijah?- przestraszyła się dziewczyna.
- Nie. W sumie trochę, ale nie chodzi o wypadek- pokręcił głową.
- Chcesz mi o tym opowiedzieć?- Caroline nie miała zamiaru na niego naciskać.
- Nie jestem teraz w stanie- zaprzeczył.
- Może zostaniesz na noc?- blondynka przechyliła głowę i uśmiechnęła się lekko.
- A mógłbym?- Klaus podniósł oczy, w których zapłonęły iskierki nadziei.
- Jasne- zgodziła się.
 Caroline wykąpała się i przebrała w piżamę, po czym położyła w łóżku. Skinęła głową Brytyjczykowi, który po chwili do niej dołączył.
- Wszystko będzie dobrze, jasne?- szepnęła i przytuliła się do niego. Chłopak odwzajemnił uścisk. Dopiero teraz po tym pełnym emocji dniu uspokoił się i pozwolił sobie na odpoczynek…
* * *
 Elena była zawiedziona. Niczego się nie dowiedziała. Sprawiła tylko ból Stefanowi i sobie. Jej myśli były okropnie poplątane. Wracali już do domu. Po telefonie młodszego Salvatore nie zapytała Damona o nic więcej. Teraz siedzieli w samochodzie i pędzili w kierunku Mystic Falls.
- Przepraszam, że cię w to wciągnęłam- szepnęła szatynka. Nie patrzyła na chłopaka, wzrok utkwiła w swoich dłoniach.
- Spoko, Mała. Załatwiłem wszystkie sprawy. Przynajmniej nie jechałem sam- wzruszył ramionami.
- Czyli, że nie chciałeś mi opowiedzieć o waszej przeszłości, tylko miałeś coś do załatwienia?- zezłościła się.
- Przecież ci opowiedziałem. O sobie, Katherine i Stefie- przypomniał jej.
- Ale niczego więcej nie powiedziałeś- zauważyła. Założyła ramię na ramię i spojrzała na niego wyczekująco.
- Nie powinnaś oczekiwać zbyt wiele. Ciesz się, że chociaż tyle się dowiedziałaś- powiedział bez jakiekolwiek zmieszania.
- Oszukałeś mnie! Myślałam, że chcesz mi pomóc- zawołała. Czuła, jak złość ją wypełnia.
- Eleno, ja cały czas kłamię. Nie jestem dobry, jak Stefan. Zrozum to- wypalił. Dziewczyna poczuła się, jakby dostała w twarz. Zaufała mu, a on ją tak potraktował.
- A ja myślałam, że to co o tobie mówią, to kłamstwa… Myślałam, że…- mówiła, ale on jej przerwał.
- Że jestem łagodny, jak owieczka? Że można mną manipulować?- dokończył za nią- Wybrałaś nie tego Salvatore- dodał.



 Szatynka nie odpowiedziała. Odwróciła głowę, aby nie mógł dostrzec łez, które spływały po jej policzkach. Jak ona mogła w ogóle sądzić, że coś do niego czuje? Przecież to był największy egoista, jaki chodził po tej planecie… Egoista i gbur. Miała nadzieję, że nie jest za późno, aby przeprosić Stefana i mu wszystko wyjaśnić. Liczyła, że jej wybaczy…
* * *
 Jeremy po wyznaniu Bonnie zaprowadził najpierw Matta do domu Donovanów. Otwarła im Vicky, która zawsze podobała się młodemu Gilbertowi. Kiedy tylko ją zobaczył spłonął rumieńcem.
- Co się stało?- dziewczyna złapała brata i pomogła wnieść go do środka. Położyli go na kanapie.
- Opijali z Bonnie śmierć jej babci- wyjaśnił. Szatynka spojrzała na niego zaskoczona- Nie pytaj- poradził.
- Dziękuję, że mu pomogłeś. Nigdy nie był jeszcze, aż w tak kiepskim stanie- mruknęła zaniepokojona.
- Wyjdzie z tego. To tylko alkohol- pocieszył ją Jeremy.
- W takim razie do zobaczenia- Vicky obdarzyła go promiennym uśmiechem i odprowadziła go do drzwi.
- Cześć- Gibert pomachał jej na pożegnanie i odwrócił się do Bonnie. Brunetka czekała na niego. Siedziała na krawężniku.
- Idziemy już?- spytała, kiedy tylko Jeremy do niej podszedł.
- Jasne. Zaprowadzę cię do domu- zgodził się. Pomógł jej wstać.
 Po kilku minutach bez większych problemów znaleźli się pod budynkiem należącym do Bennettów. Bonnie odwróciła się do niego.

- Dziękuję- szepnęła i pocałowała go w policzek. Wtedy się zachwiała i Jeremy musiał ją objąć, aby nie upadła. Ich twarze znalazły się bardzo blisko siebie i wtedy stało się. Pocałowali się prosto w usta…




11 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny <3
    Sceny Klaroline i JeremyxBonnie są po prostu cudowne :D
    Czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam dopiero dzisiaj, bo wczoraj nie miałam jak. Wybacz mi.
    Strasznie spodobała mi się reakcja Klausa na słowa Rebekah. "Nigdy w życiu" przecież ty nie żyjesz, Klusek. Wpadka Elijahy, czy po prostu planowane, bo znając tutaj Eliasza to nigdy nie wiadomo. Kol oczywiście ma ubaw, nic dziwnego, też bym miała znając 'Lijahę. Kocham Cię za scenę Klaroline, bo wiesz jak ja ich kocham, no i scena Deleny, w końcu Damon powiedział co miał powiedzieć. I scena mojego Beremy, myhyyymmm. Jestem w niebie.
    Pozdrawiam i tulę :*
    xoxo, elose <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko widzę u Ciebie Klaroline od razu humor mi sie poprawia :D Swietny rozdzial <3 Kiedy next?
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział:) http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/2015/06/rozdzia-vii.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie, jestem tu nowa ale szczerze pochwalam :>
    Klaroline <3 Bonnie i Jeremy <3 Delena <3
    Kocham te paringi ;p
    Zapraszam też do siebie :) [http://ill-rememberx.blogspot.com/]
    Mam nadzieję że się spodoba :)
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy rozdział dwa dni minęła dawno dawno dawno temu

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam za długą przerwę, ale miałam poważne problemy :// Postaram się dodać coś najprawdopodobniej w środę :) Mam nadzieję, że jeszcze zostało paru czytelników ;) Zapraszam i jeszcze raz przepraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwww..Klaroline <3 widze że znalazłam nowy blog do czytania :D rozdział cudowny czekam na następny i w wolnym czasie zapraszam do siebie :* http://diaries-written-in-blood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma cię całe wakacje . Wracasz???????????????? Jestem ciekawa co dalej i czy Klaus i Caroline będą razem ?

    OdpowiedzUsuń
  9. new titanium dog teeth implants - TITADIUM-ART
    The TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 titanium damascus knives TIP-10 titanium plate flat iron TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10 titanium bike TIP-10 titanium ion color TIP-10 TIP-10 titanium forging TIP-10 TIP-10TIP-10 TIP-10 TIP-10 TIP-10

    OdpowiedzUsuń