niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział III - SEZON 2

Elizabeth siłą wypchnęła swojego byłego męża z sali szpitalnej, w której leżała ich córka.
- Co ty tu robisz?- krzyknęła, kiedy już znaleźli się na korytarzu.
- Dowiedziałem się, że Caroline ma problemy i postanowiłem wrócić. Jestem w końcu jej ojcem- odpowiedział. Zachowywał się tak, jak gdyby nigdy nic się nie stało.
- Teraz ci się przypomina? Miałeś wynieść się z naszego życia na zawsze- pani szeryf ledwo panowała nad emocjami.
- Umowa zerwana, Liz. Ona jest dla mnie ważna- mężczyzna pokręcił głową.
- Nie było cię tyle czasu i co? Jak ty to sobie wyobrażasz? Ona cię nienawidzi- kobieta założyła ramię na ramię. Bardzo starała się go nie zamordować.
- Kocha mnie. W końcu jestem jej tatą- uśmiechnął się lekko.
- Nie tak się umawialiśmy…- Liz wzięła głęboki wdech.
- Co?- Caroline stanęła w drzwiach pokoju. Na jej twarzy malowało się zdziwienie i wściekłość.
- Kochanie…- Bill wyciągnął do niej ręce, ale ona go odepchnęła.
- Dogadaliście się, że on mnie zostawi? Dlaczego? Mamo, jak mogłaś mi to zrobić?- blondynka poczuła się bardzo dotknięta i zraniona.
- Przepraszam. Tak było najlepiej- wyszeptała zmieszana Liz.
- Najlepiej dla kogo? Dla was?- zawołała ze złością.
 W tym momencie dziewczyna upadła nieprzytomna na podłogę. Natychmiast podbiegła do nich jakaś pielęgniarka i przy pomocy Billa zaniosła Caroline do łóżka…
* * *
 Klaus przygryzł wargę, przeczesał ręką włosy i wreszcie odezwał się do lekarza.
- Jakie ma szanse?- spytał.
- Byliśmy zmuszeni wprowadzić go w stan śpiączki. Nie wiemy, tylko czy się z niej obudzi- odparł doktor.
- Czyli operacja się udała?- blondyn poczuł nagły przypływ nadziei.
- Teoretycznie, aczkolwiek stan, w którym się znajduje jest ciągle krytyczny- mężczyzna nie zamierzał okłamywać Mikaelsonów.
- Możemy go zobaczyć?- spytała Rebekah przez łzy.
- Tylko krótko- zgodził się i wskazał głową na drzwi do sali.
 Cała rodzina natychmiast ruszyła na spotkanie z bratem. Weszli do środka. Kol wstrzymał oddech, Klaus wykrzywił się a Rebekah zaczęła jeszcze głośniej łkać.
- Przepraszam- Klaus znowu poczuł się winny, kiedy zobaczył nieruchomego, bladego Elijah na łóżku. Wyglądał, jakby już był martwy. Podłączony do mnóstwa aparatur nie dawał żadnych oznak życia.
- Będzie dobrze- Kol przytulił siostrę, która aż cała się trzęsła.
 W tym momencie do sali wkroczyła pielęgniarka. Zaskoczyła ją wizyta Brytyjczyków.
- Chyba powinniście już wyjść- powiedziała delikatnie.
 Klaus spojrzał ostatni raz na brata i pierwszy wyszedł na korytarz. Zanim podążyła reszta rodzeństwa…
* * *
 Stefan ściągnął bluzkę z Katherine. Nie przestawał jej całować. Poczuł się, jak za dawnych czasów, kiedy jeszcze mieszkali w domu jego rodziców.
 Rzucił dziewczynę na łóżko i wrócił do namiętnych pocałunków. Zapewne poszliby na całość, gdyby w ostatniej chwili się nie opamiętał. Przypomniał sobie, jak nim manipulowała, nim i Damonem. Teraz robiła dokładnie to samo.
 Oderwał się od niej szybko. Podniósł się z łóżka i oparł o ścianę. Oddychał ciężko. Jak mógł do tego dopuścić? Jak mógł zrobić coś takiego Elenie? O Boże! Elena! Jak on jej to wyjaśni? Nie będzie mógł tego przed nią zataić…
 Brunet wziął do ręki swoją koszulkę, która leżała na podłodze i opuścił pokój hotelowy. Biegł bardzo długo. Zatrzymał się dopiero wtedy, kiedy zabrakło mu tchu. Ciągle miał przed oczami Katherine. Najchętniej by do niej teraz wrócił i dokończył to, co zaczął.
- Ogarnij się Stefan- syknął do siebie. Przeczesał ręką włosy i wziął głęboki wdech.
 Był przerażony tym, co zrobił. Nie mógł zrozumieć, dlaczego tak się stało, przecież nic już nie czuł do Katherine. Czyżby jednak się mylił? Czy ciągle żywi wobec niej jakiekolwiek uczucia? W takim razie, co z Eleną? Teraz to ona była jego dziewczyną i to ją kochał najbardziej. Jednak czy na pewno?
* * *
 Damon milczał przez resztę drogi. Elena czuła, że to niezwykłe, jak na niego. Z tego powodu w samochodzie panowała nieprzyjemna cisza.
- Ekhmm… Daleko jeszcze?- szatynka nie mogła już dłużej tego znieść. Wolała starego, gadatliwego Damona.
- Nie- odparł krótko. Zero emocji. Wydawał się być kompletnie na nią obojętny.
- To może się teraz rozbiorę i posiedzę sobie nago, co?- dziewczynę lekko zezłościł ten brak zainteresowania.
- Jeśli chcesz- wreszcie zaszczycił ją zaciekawionym spojrzeniem.
„ Cóż przynajmniej mnie słucha”- pomyślała.
- To co z tym rozbieraniem?- spytał, gdy nic mu nie odpowiedziała.
- Poczekajmy do hotelu- uśmiechnęła się do niego. Postanowiła trochę wyluzować i przestać się denerwować jego głupimi tekstami.
- Uznam to za obietnicę- mrugnął do niej okiem i uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób.
- Marzenia…- założyła ramię na ramię i przekrzywiła lekko głowę.
- Jesteśmy- Elena rozejrzała się i zobaczyła w oddali niewielkie miasteczko. Wyglądało tak zwyczajnie, że nawet trochę się zawiodła. Spodziewała się czegoś innego…
* * *
Davina wybrała się na spacer. Chciała poznać nowe miasto i jego mieszkańców. Od razu zauważyła, że chłopacy nie różnią się w ogóle od tych z Nowego Orleanu. Wszyscy się na nią gapili i próbowali ją zaczepiać. Jednak ona nie szukała teraz partnera. Dlatego po prostu ich ignorowała. 
 Przeszła przez park i znalazła się pod szpitalem. Wyglądał, jak zwykły szpital, nie było w nim nic nadzwyczajnego. Pod budynkiem, w strefie dla palących dostrzegła jednak jakiegoś chłopaka. Postanowiła do niego podejść. Wyglądał na załamanego. W ustach trzymał papierosa i trząsł się nerwowo.
- Cześć- przywitała się z nim. Brunet spojrzał na nią. Zmierzył ją od stóp do głowy.
- Hej- odpowiedział po chwili. Szatynka zarumieniła się pod natarczywością jego wzroku. Poczuła się, jak mała, zagubiona dziewczynka.
- Jestem Kol- przedstawił się.
- Davina- wyciągnęła do niego rękę. Chłopak pocałował wierzch jej dłoni. Ciągle nie odrywał oczu od jej twarzy.
- Może skoczymy na drinka?- spytał.
- Chętnie- zgodziła się. Kol wyciągnął w jej kierunku ramię. Dziewczyna po krótkim wahaniu złapała jego rękę i ruszyli do baru.
 Chłopak zaprowadził ją do Grilla. Usiedli przy stoliku i brunet zamówił u znajomego barmana dwie szklanki whisky.
- Jesteś tu nowa, Davino?- spytał, kiedy już przyniesiono im napoje.
- Dopiero się wprowadziłam- przytaknęła. Po raz kolejny poczuła się nieswojo. Przypatrywał jej się w bardzo dziwny sposób. Był jakby, aż nazbyt natarczywy.
- Tak myślałem, bo ciężko byłoby przegapić równie śliczną buzię- stwierdził, bez jakiegokolwiek zmieszania. Dziewczyna zrobiła się cała czerwona, ale pozwoliła sobie na delikatny uśmiech.
- Jestem, czymś więcej niż tyko ładną buzią- odpowiedziała.
- W to nie wątpię- zaśmiał się…



* * *
 Bonnie czuła się lekko skrępowana. Jeremy zaprowadził ją do domu ze szpitala, a ona poprosiła go żeby został. Chciała spać, dlatego teraz leżała już w łóżku, a on siedział obok. Zerkał na nią cały czas dyskretnie. Najwyraźniej myślał, że dziewczyna śpi. Tylko, że ona nie spała. Patrzyła na niego spod przymrużonych powiek i nie mogła się powstrzymać przed myśleniem, o tym, jak bardzo przystojny i dorosły jest.

 Westchnęła niedosłyszalnie i w końcu zasnęła…

* * *
Jest i rozdział III :) Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. Bardzo dziękuję za liczbę wyświetleń, która stale rośnie i za przemiłe komentarze :* Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy :) Jesteście wspaniali :D

6 komentarzy:

  1. Naprawdę podziwiam cię za to jaką wenę masz na to opowiadanie i jak często je dodajesz :D Rozdział jak zwykle supi + muszę cię pochwalić za ciekawy styl pisania, miło się czyta takie coś :D A i mam pytanie...czy będzie coś między Caro i Klausem? I bardzo podoba mi dylemat Stefana nad Katherine <3 Mam pytanie...ile sezonów masz w zanadrzu? (ps. również piszę sezonów, stąd to pytanie i ciekawość)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodaję tak często głównie dlatego, że jak już zabiorę się za pisanie to od razu jestem w stanie napisać nawet 3 rozdziały ;) Więc nawet, jak w jakiś dzień nie mam ochoty pisać to nie muszę, bo jestem do przodu :D
      Między Caro i Klausem? To moja ulubiona para, więc na pewno coś będzie. Nie wiem, czy w tym sezonie, bo niedługo sprawy się skomplikują ;)
      Co do ilości sezonów to jeszcze nie wiem. Jak długo będę miała wenę, to tyle będę pisać :)

      Usuń
  2. Rozdział jak zwykle świetny :)
    Bardzo podobał mi się wątek StefxKath i KolxDavina :D
    Tylko nie było Klaroline ;c Ale rozdział był tak cudny ,że Ci to wybaczę .
    Mam nadzieję ,że następny dodasz szybko :*
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Zapewniam, że to nie koniec wątku Stefana i Katherine ;) Co do Klaroline to w najbliższym czasie nie będzie ich razem specjalnie dużo, ale kiedy już się spotkają, to będzie się działo :P

      Usuń
  3. Powinnam być na ciebie wściekła bo nie było Klaroline. Ale nie mogę się gniewać bo za bardzo podobał mi się rozdział, wiesz, że czekałam na niego całą noc? Dopiero teraz wróciłam do domu, więc komentuję akurat tak późno, wybacz. Po mimo, że nie lubię Kol/Davina to jakoś pasowała mi ta scene, nie powiem, że nie. Beremy i za to ogromny plus, kurcze dzięki ci, bo ostatnio mam na nich fazę. Mimo iż wolę Stelenę i Datherine, to Sterine scena całkiem, całkiem. Pozdrawiam <3
    xoxo, elose <3

    PS dzisiaj pojawi się u mnie rozdział na Klaroline (love-begins-with-hate.blogspot.com) więc mam nadzieję, że wpadniesz! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym rozdziale umieściłam fragment dla fanów Klaroline ;) Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni :P Oczywiście, że wpadnę do Ciebie :* Dziękuję za komentarz ;)

      Usuń