- Długo jeszcze
pojedziemy?- Elena po długim milczeniu wreszcie odezwała się do Damona.
- Kochanie, nie gorączkuj
się tak- uśmiechnął się do niej w typowy dla niego sposób.
- To znaczy, że długo?-
dziewczyna przewróciła oczami.
- Może opowiesz mi coś o
sobie- zaproponował. Szatynka zbladła. Nie miała ochoty z nim gadać o swoich
problemach. To on miał jej wyjaśnić wiele spraw, a nie na odwrót.
- Nie ma mowy- w końcu
przypomniała sobie, że powinna zaprotestować.
- Czy będziemy przerabiasz
to samo po raz kolejny? Wiem, że i tak mi powiesz prędzej, czy później-
wzruszył ramionami. Jego przeszywający wzrok sprawił, że dziewczyna zadrżała.
Odwróciła szybko głowę od niego i przygryzła
wargę. Nie mogła zrozumieć, dlaczego ma ochotę mu się wyżalić. Czuła, że
powinna mu powiedzieć.
- Moi rodzice nie żyją-
westchnęła w poczuciu całkowitej klęski. Stwierdziła, że Damon naprawdę źle na
nią działa.
- Rodzeństwo?- chłopak
pociągnął temat dalej.
- Moment!- Elena
uśmiechnęła się triumfalnie. Wpadła na plan, dzięki któremu to ona będzie
rozdawać karty. Szatyn spojrzał na nią wyczekująco- Ty zadajesz pytanie, a
potem ja- założyła ramię na ramię i wpiła w niego swój wzrok…
* * *
- Elijah!- ryknął Klaus i
rzucił się w kierunku brata. Ten leżał nieprzytomny na ziemi. Z jego brzucha
wylewała się krew.
- Nie! Zostaw mnie!- Caroline
patrzyła na tajemniczego strzelca. Od razu poznała swojego dręczyciela.
- Zabiję cię!- młody
Brytyjczyk nie potrafił pohamować złości.
Zamaskowany mężczyzna jeszcze chwilę się im
przypatrywał, po czym po prostu odszedł, zanim którekolwiek z nich zdołało
zareagować.
Caroline schowała głowę między nogi i płakała.
Czuła się okropnie. Była przerażona i chciała się schować w domu pod kołdrą.
Klaus w końcu otrząsnął się z początkowego
szoku i wyjął komórkę. On również był przestraszony. Jego starszy, mądrzejszy i
o wiele bardziej odpowiedzialny, brat umierał na jego oczach. Natomiast on nic
nie mógł poradzić.
- Halo! Pogotowie?-
blondyn ze łzami w oczach opisał wszystko ekspedientce. Podał jej nawet
dokładne miejsce, gdzie się znajdowali. Udało mu się je sprawdzić na GPS.
- Już wysyłamy helikopter.
Proszę zatamować krwotok- poradziła mu kobieta i rozłączyła się.
Klaus rzucił telefon na ziemię. Położył dłonie
na ranie brata i przycisnął oplamioną krwią koszulkę, do brzucha Elijah.
- Błagam nie zostawiaj
nas- szepnął przez łzy młody Brytyjczyk.
Do jego uszu nic nie docierało, nawet łkanie
Caroline. Dziewczyna cała się trzęsła, a po chwili padła nieprzytomna na
ziemię…
* * *
Katherine wzięła do ręki szczotkę do włosów i
rozczesała nią swoje długie włosy. W lustrze widziała Stefana. Nie miał zbyt
szczęśliwej miny, że musi z nią tutaj siedzieć.
- Nie miej nosa
spuszczonego na kwintę. Pobawimy się, jak za dawnych czasów- dziewczyna
uśmiechnęła się do niego. Chłopak spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu.
Wysłał do Damona chyba z milion SMS-ów, ale on na żadnego nie raczył odpisać.
- Nigdy więcej- warknął i
przewrócił oczami.
- Skoro i tak nie masz
zamiaru mnie opuszczać, to może…- odwróciła się do niego i zaczęła powoli
rozpinać koszulę, którą miała na sobie. Stefan wyprostował się natychmiast.
- Weź przestań, Katherine-
powiedział.
- No, proszę… Przecież
wiem, że tego chcesz- dziewczyna nic nie robiła sobie z jego protestów.
Podeszła bliżej do niego i usiadła na jego kolanach. Szatyn spiął się jeszcze
bardziej.
- Zawsze będziesz mnie
kochał, co nie?- spytała i pocałowała go namiętnie.
Chłopak odepchnął ją a ona upadła na podłogę.
Jednak nie była specjalnie wściekła oto, co zrobił. Uśmiechnęła się szyderczo i
wróciła do poprawiania wyglądu w lustrze…
* * *
Kol siedział z Klausem na poczekalni w
szpitalu. Ich starszy brat umierał a oni nic nie mogli poradzić. Brunet napisał
już do Rebekah, ale ta jeszcze się nie pojawiła.
- Weź się w garść- młodszy
Brytyjczyk potrząsnął ramionami blondyna. Nie mógł znieść tego, że Klaus jest w
takim stanie. W końcu to on był drugi w kolejności i powinien ich podtrzymywać
na duchu.
- Mogłem coś zrobić…
Pobiec za nim- mruknął. Schował twarz w dłoniach i zaczął kręcić głową.
- Oszalałeś? To jest
zadanie policji, nie twoje!- zaprotestował Kol. Klaus nie zdążył odpowiedzieć.
W tym momencie do szpitala wpadła zdyszana Rebekah.
- Co się stało?-
dziewczyna spojrzała pytająco na brata bliźniaka.
- Elijah został
postrzelony- wyjaśnił zapytany.
- Że co?- przeraziła się blondynka-
Co z nim? Jak się czuje?
- On umiera!- krzyknął
Klaus ze złością. Podniósł się z krzesła, na którym siedział i wyszedł ze
szpitala.
Rebekah zaczęła płakać. To było ponad jej
siły, nie mogła znieść tego, że jej brat nie będzie żył.
Kol podszedł do niej i
przytulił ją do siebie.
- Wszystko będzie dobrze.
Obiecuję- powiedział- Zawsze i na zawsze, pamiętasz?- spytał, ale nic to nie pomogło.
Rebekah dalej płakała…
* * *
Młoda szesnastoletnia
dziewczyna oparła się o samochód. Była bardzo urodziwa. Miała duże brązowe oczy
i kształtne ciało. Wyglądała na raczej znudzoną.
- Długo jeszcze, Marcel?-
spytała i przewróciła oczami.
- Mogłabyś pomóc to poszłoby
dwa razy szybciej- odpowiedział ktoś z wnętrza samochodu.
- Większość rzeczy już
wniesiona. Te są twoje- odparła. Przeczesała palcami włosy.
- Wiesz, co Davina czasami
brak mi na ciebie siły- ciemnoskóry mężczyzna z doskonale przystrzyżonym wąsikiem
i modnym ubraniem, wyłonił się z auta.
- Bez przesady. To był
twój pomysł, żeby wynieść się z Nowego Orleanu na to zadupie. Teraz cierp-
dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, ukazując swoje równe, białe ząbki.
- Ty zawsze wiesz, jak
zmiękczyć serce staruszka- zaśmiał się Marcel i rozczochrał jej włosy.
- Oj bez przesady masz
dwadzieścia dwa lata- szatynka szturchnęła go w ramię i odepchnęła lekko od
siebie.
- Gotowa na nowe życie?-
spytał z troską w głosie.
- Jak cholera- przytaknęła
i rozejrzała się dookoła radośnie…
* * *
Bonnie wbiegła do domu. Wiedziała już, że
Caroline się znalazła, dlatego też postanowiła, jak najszybciej wyjechać na
poszukiwania matki.
- Babciu!- zawołała.
Zero odpowiedzi. Brunetkę lekko to zaskoczyło,
przecież Sheila zawsze była w domu.
Postanowiła na nią poczekać w salonie, ale
kiedy do niego weszła, dostrzegła kobietę. Siedziała w fotelu, z książką na
kolanach. Głowę miała odchyloną do tyłu i wydawało się, że śpi.
Bonnie podeszła do niej z ciepłym uśmiechem. Chciała
nakryć ją kocem, ale wtedy zdębiała.
- Babciu?- szarpnęła
ramieniem staruszki. Bezskutecznie. Zbadała jej oddech i z przerażeniem
stwierdziła, że go nie ma.
Brunetka natychmiast
złapała za telefon i zadzwoniła po pogotowie…
* * *
Dziewczyna wyprostowała swoje długie nogi i rozejrzała
się dookoła. Była nowa w mieście, przybyła tu na poszukiwania znajomego, który
dwa miesiące temu przeprowadził się tutaj.
Szatynka poderwała się na równe nogi. Ku swojemu zaskoczeniu, ujrzała
tego, kogo szukała. Natychmiast pobiegła w jego kierunku.
- Klaus…- dziewczyna
złapała chłopaka za rękę. Od razu zwróciła uwagę, na to w jakim jest szoku.
- Hayley?- Brytyjczyk
zamrugał kilka razy powiekami, aby się upewnić, że wzrok go nie myli.
- Zgadza się- uśmiechnęła się
do niego i po prostu przytuliła go. Blondyn ciągle zaskoczony odwzajemnił
uścisk…
* * *
Łapcie rozdział I :) Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam ;)
Łapcie rozdział I :) Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam ;)
Pamiętniki Wampirów i The Originals <3
Świetny rozdział, pod względem historii. Jestem oczarowana. Pod względem stylistycznym też nie mam się do czego przyczepić. Jak dla mnie ten rozdział jest sam w sobie genialny, nawet ja tak nie potrafię pisać. Powinnam być teraz na ciebie zła, ale jaka jestem? Wdzięczna za poinformowanie i szczęśliwa za nowy rozdział. Zastanawiałaś się kiedyś by napisać jaką dłuższą własnego autorstwa książkę? Chętnie bym kupiła.
OdpowiedzUsuńPS Napisałam nowy rozdział, jeżeli cię to interesuje. Jakbyś chciała poczytać to zapraszam!
http://beginnt-mit-einer-luge.blogspot.com/2015/06/1-sad-ostateczny.html
http://love-begins-with-hate.blogspot.com/2015/05/rozdzia-pierwszy.html
http://kiss-me-or-kill-me.blogspot.com/2015/05/prolog.html
Dziękuję :* Nawet nie wiesz, ile Twoje słowa dla mnie znaczą ;) Cieszę się, że Ci się podoba :) Jeśli kiedyś napiszę książkę, to będziesz pierwszą, która się dowie :P
UsuńOczywiście, że interesuje mnie Twój blog ;) Zaraz zabieram się za czytanie :*