Liz siedziała w sali szpitalnej i ze smutkiem
przyglądała się swojej córce. Nie była w stanie pogodzić się z tym, że jej nie
uchroniła przed cierpieniami. To ona była za nią odpowiedzialna i to ona miała
jej pomagać i wspierać ją.
Caroline była pogrążona w niespokojnym śnie.
Lekarze dali jej leki przeciwbólowe, wcześniej ją opatrzyli. Obrażenia
blondynki, na szczęście nie okazały się być zbyt poważne. W ciągu kilku dni,
wszystko powinno wrócić do normy.
Drzwi od pokoju zaskrzypiały. Liz w pierwszej
chwili zignorowała gościa, myśląc, że to lekarz, albo pielęgniarka. Kiedy ten
jednak nie odezwał się, ani nic nie zrobił, to zareagowała. Odwróciła się.
Tego, kogo spostrzegła, nie spodziewała się
ujrzeć. Był to mężczyzna, który zostawił ją i jej córkę, dawno temu. Mężczyzna,
którego nigdy więcej nie miała widzieć.
- Bill?- spytała. Ojciec
Caroline przechylił głowę i uśmiechnął się lekko.
- Witaj, Elizabeth-
powiedział…
* * *
- Co chcesz wiedzieć?-
Damon wcale nie wydawał się być zły lub rozdrażniony jej zmianą strategii.
Wręcz przeciwnie, chyba bardzo mu to odpowiadało.
- Eee… Dlaczego jesteś
prawnym opiekunem Stefana?- spytała Elena. Czuła, że znowu zaczyna tracić
przewagę. Ten chłopak ją naprawdę denerwował.
- Nie miał kto go
przygarnąć, więc się zgodziłem- wzruszył ramionami. Nie patrzył na nią.
Przygryzł wargę i wpatrywał się w drogę. Wydawał się być mocno zamyślony.
- Ale, dlaczego…-
dziewczyna próbowała zadać kolejne pytanie, ale Damon jej przerwał.
- Nie ma tak dobrze,
Kochanie. Teraz moja kolej- uśmiechnął się szeroko- Czy masz rodzeństwo?- jego
głos zadrżał lekko, kiedy oto spytał.
- Po pierwsze nie mów do
mnie Kochanie, a po drugie mam brata, Jeremy’ego- szatynka przewróciła oczami.
- A Katherine?- chłopak
nie odpuszczał.
- No właśnie, kim jest ta
sławna Katherine?- Elena postanowiła dowiedzieć się czegoś o swojej domniemanej
bliźniaczce.
- Niech ci będzie. Opowiem
naszą historię- Damon westchnął. Po chwili milczenia zaczął mówić- Poznaliśmy
Katherine, a właściwie usłyszeliśmy o niej, w naszym domu. Ojciec powiedział,
że musimy ją przygarnąć, gdyż jej rodzice niedawno zginęli w pożarze i została
sierotą. Początkowo, ani ja ani Stef, nie zainteresowaliśmy się gościem.
Wszystko uległo zmianie na balu tematycznym, to jest kostiumowym. Chodziło o
ubrania z XX wieku, z czasów wojny secesyjnej…- zamilkł na chwilę.
Najwidoczniej pogrążony we wspomnieniach.
- Ona też tam była? Tam
się w niej zakochałeś?- Elena postanowiła delikatnie zmusić go do opowiedzenia
dalszego ciągu historii.
- Ty tego nie rozumiesz- potrząsnął
głową- To nie było jakieś tam zauroczenie. Ona rzuciła urok na mnie i na Stefa.
Wyglądała olśniewająco. Jej lokowane włosy, porcelanowa skóra, minimalny
makijaż to wszystko doskonale pasowało do białej sukienki. Do dzisiaj mam ją
taką cudowną przed oczami- uśmiechnął się do siebie.
- Co było potem?- szatynka
spuściła głowę. Dziwnie się czuła słuchając opowieści Damona. W sumie sama nie
wiedziała, dlaczego.
- Potem? Tylko gorzej. Ona
zwodziła nas obu. Mnie mówiła, że zależy jej tylko na mnie, ale nie chce ranić
Stefana a jemu na odwrót. Żyliśmy w niewiedzy przez kilka tygodni. Potem
wszystko runęło. Dowiedzieliśmy się prawdy, ludzie zaczęli gadać o naszym
trójkącie miłosnym. Dla Katherine byłem w stanie się godzić na to, ale mój
braciszek nie umiał sobie z tym poradzić. Chciał się wyprowadzić. Nie powiem,
było mi to na rękę. Jednakże, nasza kochana panna Pierce, nie miała zamiaru
odpuszczać. Nalegała, mąciła Stefanowi w głowie. Była o krok od zatrzymania go.
A wtedy… BAM!- zakończył opowieść okrzykiem. Elena aż podskoczyła na siedzeniu.
- Co się stało?- spytała,
chociaż spodziewała się odpowiedzi.
- Wybuchł w naszym domu
pożar. Zginęli moi rodzice i Katherine- wyjaśnił ze smutkiem.
- Przykro mi- szatynka
była pod niezłym wrażeniem opowieści. Musiała sobie to wszystko na spokojnie
przemyśleć. Dlatego też zamilkła. Damon pogrążył się chyba we wspomnieniach, a
może w marzeniach, bo również postanowił się nie odzywać…
* * *
Bonnie płakała. Lekarze oznajmili jej prawdę.
Babcia, którą kochała nad życie zmarła. Dziewczyna nie mogła pogodzić się z
tym, że już nigdy nie zobaczy jej uśmiechu, nie usłyszy jej głosu…
- Bonnie, co się dzieje?-
brunetka podniosła głowę i dostrzegła Jeremy’ego, brata Eleny.
- Ja…- szepnęła przez łzy.
Była zbyt przybita, aby tłumaczyć mu, o co chodzi. Chłopak usiadł od razu obok
niej w szpitalnej poczekalni i po prostu ją przytulił.
- Ciii… Będzie dobrze-
szepnął jej do ucha, gładząc ją po włosach.
- Nie będzie. Moja babcia…
Ona…- Bonnie rozpłakała się jeszcze bardziej.
- To nie koniec świata.
Jesteś silna, poradzisz sobie- szatyn już zrozumiał. Wiedział, że Sheila była
dla przyjaciółki siostry bardzo ważna.
- Nic nie będzie. Nie dam
bez niej rady- chlipała dziewczyna.
- Pomogę ci. Wszyscy ci
pomożemy- obiecał.
Brunetka spojrzała na niego. Miał rację, nie
mogła być wiecznie załamana. Musiała coś zrobić, musiała się podnieść dla
babci. Ona na pewno tego oczekiwała. Nie chciała w końcu dla wnuczki źle.
- Dziękuję- szepnęła i
otarła łzy. Lekko uśmiechnęła się do brata Eleny, po czym przytuliła się do
niego.
Teraz zaczęła zastanawiać się, kiedy z
dziecka, którym był zmienił się w dorosłego mężczyznę. Mężczyznę, któremu można
zaufać i zawierzyć tajemnice…
* * *
Katherine ziewnęła. Powoli zaczynała ją nudzić
ta zabawa ze Stefanem. Spodziewała się czegoś innego, chwil takich jak dawniej,
a tu klapa.
- Nie cieszysz się, że
żyję?- spytała. Usiadła naprzeciwko niego. Przechyliła lekko głowę i spojrzała
mu prosto w oczy. Z satysfakcją zauważyła, że brunet zarumienił się.
- Dlaczego sfingowałaś
własną śmierć?- odparł chłopak. Najwyraźniej próbował ukryć zmieszanie.
- Miałam swoje powody-
dziewczyna uśmiechnęła się.
- Zależało mi na tobie,
kiedyś- Stefan chciał jej wytłumaczyć, że już kompletnie nic do niej nie czuje,
że teraz ma Elenę. Jednakże ciężko mu było się skupić, na czymś innym niż jej
kształtnych ustach i doskonale wyrzeźbionym ciele. Była idealna.
- Po co się oszukujesz?
Wiem, że ciągle mnie kochasz- szatynka była pewna swoich słów- Powiedz, że nie,
a dam ci spokój- obiecała.
Brunet czuł, że musi zaprotestować, ale nie
potrafił. W jednej chwili poderwał się z krzesła, na którym siedział, podszedł
do Katherine i pocałował ją namiętnie. Dziewczyna nie oponowała. Szybko
odwzajemniła się tym samym…
* * *
- Co ty tu robisz?- Klaus
szedł właśnie na spacer z Hayley. Był okropnie zszokowany wizytą dziewczyny.
Kompletnie jej się tutaj nie spodziewał.
- Chciałam z tobą pogadać-
szatynka nie patrzyła na niego. Nerwowo miętosiła rąbek koszulki w dłoniach.
- Czy to nie może
poczekać? Elijah jest w szpitalu- blondyn przejmował się obecnie tylko stanem
brata. O niczym innym nie mógł myśleć.
- Co mu się stało?- panna
Marshall bardzo przejęła się losem starszego Mikaelsona.
- Został postrzelony-
wyjaśnił chłopak.
- Leć do niego. Pogadamy później-
dziewczyna ścisnęła jego rękę i oddaliła się szybkim krokiem.
Przeklinała w myślach samą siebie. Po raz
kolejny stchórzyła. Nie miała pojęcia, jak wyjawić Brytyjczykowi prawdę.
Wiedziała jednak, że to musi nastąpić, prędzej czy później…
* * *
Klaus wszedł do szpitala i od razu skierował
się w kierunku sali operacyjnej, gdzie leżał jego brat. Kol i Rebekah ciągle
siedzieli w poczekalni. Wyglądali na załamanych. Chyba pierwszy raz w życiu nie
wrzeszczeli na siebie. Rodzeństwo przytulało się i próbowała nawzajem
pocieszyć.
W momencie, kiedy starszy Brytyjczyk wszedł to
pojawił się lekarz. Rozejrzał się dookoła i w końcu ruszył w kierunku Klausa.
- Właśnie skończyłem
operować pańskiego brata- zaczął rozmowę.
- Co z nim?- wtrąciła się
Rebekah.
- Powiem tak. Nie jest
dobrze…- mężczyzna pokręcił głową. Było widać, że im współczuje, ale niestety
nic nie może poradzić…
* * *
Rozdział II :) Mam wenę, więc piszę ;) Jestem bardzo szczęśliwa, że tak często tu wpadacie i mam nadzieję, że przynajmniej trochę Wam się podoba historia, którą stworzyłam :P
Przeczytałam i jestem zaskoczona. Bill? Katherine i Stefan? Hayley zachowuje się milutko? O jej, nawet się tego nie spodziewałam. Naprawdę, zaskoczenie ogromne. Cieszę się jak nie wiem kto, że masz wenę. Im więcej rozdziałów tym elosiak szczęśliwszy. Huehue.
OdpowiedzUsuńDziękuje ci za komentarze na moich blogach. Naprawdę.
xoxo, elose <3
Akcja się cały czas rozwija ;) Ojciec Caroline odegra jeszcze dużą rolę :) Zwłaszcza, kiedy jego sekrety wyjdą na wierzch :P
UsuńNie ma sprawy. Chętnie komentuję Twoje blogi, ponieważ przyjemnie się je czyta :D
Wiesz co jak zobaczyłam, że tata Caroline, jest taki tajemniczy, to od razu przypomniał mi się mój blog, bo u mnie też jest podobnie :) To fajnie, że ktoś ma podobne pomysły co ja :) Kath i Stefan mmm, moja 3 ulubiona para <3 Opowieść Damona o Kat, bardzo wciągająca :D Ogólnie całość jest dobra i nie mam zastrzeżeń, choć w niektórych zdaniach użyłabym innego słowa. Fajnie, że tak regularnie wstawiasz rozdziały :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :) Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wpadniesz ;)
UsuńHej, trafiłam tu przez przypadek, ale zatrzymam się na dłużej :) Idę czytać pozostałe rozdziały no i weny życzę!
OdpowiedzUsuń***
http://love-is-a-weakness.blogspot.com/ zapraszam do zajrzenia na mojego bloga. Opowiada on o zupełnie odmiennej historii Eleny Gilbert, której życie zmieni się w ułamku sekundy. Byłabym wdzięczna za skomentowanie i zaobserwowanie <3 Jestem wprawdzie amatorką, ale przyjmuję krytykę :)
Oczywiście, że wpadnę do Ciebie :* Dziękuję za miłe słowa i życzę przyjemnego czytania ;) Zaraz zabiorę się za czytanie Twojego opowiadania :D
UsuńHej, trafiłam tu przez przypadek, ale zatrzymam się na dłużej :) Idę czytać pozostałe rozdziały no i weny życzę!
OdpowiedzUsuń***
http://love-is-a-weakness.blogspot.com/ zapraszam do zajrzenia na mojego bloga. Opowiada on o zupełnie odmiennej historii Eleny Gilbert, której życie zmieni się w ułamku sekundy. Byłabym wdzięczna za skomentowanie i zaobserwowanie <3 Jestem wprawdzie amatorką, ale przyjmuję krytykę :)
Ten blog jest genialny <3
OdpowiedzUsuńTylko co robi tu Hayley ? (tak jestem fanką Klaroline <3)
Przepraszam ,że wcześniej nie komentowałam ale przeczytałam wszystkie twoje rozdziały dopiero dzisiaj :)
Jestem ciekawa jak rozwinie się akcja z Billem . Szczerze , to nie lubie jego postaci ale muszę przyznać ,że jego wątki są bardzo ciekawe .
Czekam na następny rozdział
Pozdrawiam i życzę weny <3
Przepraszam ale czy mogłabyś powiadamiać mnie o swoich nowych rozdziałach na blogu blood-love-and-immortality.blogspot.com ?
UsuńNiestety nie zauważyłam `obserwatorów` więc nie mogłam się dodać :D
Dziękuję :* Jestem bardzo szczęśliwa, że Ci się podoba ;) Spokojnie Hayley ma inną rolę do odegrania. Wprawdzie trochę namiesza, ale ostatecznie wszystko się wyjaśni :)
UsuńNie zauważyłam, że nie ma możliwości dodania do obserwowanych :) Już to naprawiam i obiecuję, że powiadomię Cię o kolejnym wpisie :)