czwartek, 22 września 2016

Rozdział III



Caroline

            Następnego dnia obudziłam się całkowicie wypoczęta. Tej nocy nie śniły mi się koszmary, albo przynajmniej ich nie pamiętałam. Uszykowanie się do szkoły nie zajęło mi zbyt dużo czasu. W kuchni nie zastałam już mamy. Naturalnie, nie będzie przecież dwa dni pod rząd, siedziała w domu. Co za dużo to niezdrowo. Zjadłam śniadanie i wyszłam.
            Postanowiłam pójść pieszo, gdyż chciałam odetchnąć świeżym powietrzem. Po drodze cały czas myślałam o Kolu. Miałam tyle pytań, na które nikt nie był w stanie mi odpowiedzieć, że w głowie mi się kotłowało. Wampiry istniały. Ba! Kol był pierwotnym wampirem, czyli pierwszym ze swojego gatunku oraz niezniszczalnym. Z tego, co zdołałam się dowiedzieć wynikało, że nic nie było w stanie go zabić. Przeciętnych krwiopijców niszczył kołek, wbity w serce. Jednak nie Mikaelsona.
- Cześć, Care- Bonnie dogoniła mnie i uściskała na powitanie. Uśmiechnęłam się do mulatki. Bennetówna była jedną z milszych i bardziej przeze mnie lubianych osób w szkole. Nie miałam zbyt wielu prawdziwych przyjaciół. Jednym z nich była właśnie Bonnie, drugim Matt Donovan. Chłopak był zakochany na zabój w Elenie, która go kompletnie ignorowała. Akurat Eleny nie znosiłam. Zachowywała się, jak księżniczka, ale księżniczka zdzir. Musiała zdobyć każdego faceta, bez względu na to, czy był zajęty, czy nie.
- Hej, Bonnie. Jak tam weekend?- zapytałam z uśmiechem.
- W porządku. Tylko, że…- zaczęła, ale nie dokończyła, bo zapatrzyła się w jakiś punkt po prawej. Podążyłam za jej wzrokiem i zauważyłam przystojnego bruneta. Miał ubraną skórzaną kurtkę i ciemne spodnie. Wyglądał na trochę starszego od nas. Jakby wyczuł na sobie nasz wzrok, bo spojrzał prosto na mnie i uśmiechnął się zalotnie.
- Kto to jest?- zapytałam. Odwzajemniłam uśmiech niepewnie.
- Damon- wyszeptała Bonnie, jakby nie swoim głosem.
- Co? Skąd to wiesz?- zmarszczyłam nos zaskoczona.
- Brat Stefana- dodała, co już w ogóle mnie zszokowało. Oderwałam wzrok od przystojniaka i spojrzałam na swoją przyjaciółkę.
- Bonnie, co ty…?- złapałam ją za ramiona i potrząsnęłam nią. Bennetówna wreszcie zerknęła na mnie nieprzytomnie. Wyglądała, jakby właśnie wróciła z innego świata.
- Sorki, ja po prostu…- zawahała się, jakby niepewna, czy może mi zdradzić sekret.
- Co się z tobą dzieje? Ostatnio dziwnie się zachowujesz- założyłam ramię na ramię i czekałam na odpowiedź.
- Okej, Care… Słuchaj, bo ja… Ja jestem czarownicą- spuściła wzrok zawstydzona.
- Czym? Ale jak…?- moje usta same ułożyły się w literę „o”. Wpatrywałam się w nią z szeroko otwartymi oczami. Bonnie czarownicą? Czyli oprócz wampirów, istniały też inne istoty pozaziemskie? Co jeszcze miało mnie zaskoczyć dzisiaj? Ile nowości na mnie czekało?
- Moja babcia nią jest. Odziedziczyłam to po niej- wyjaśniła.
- I możesz uprawiać magię? Znaczy robić jakieś sztuczki, jak ci w telewizji?- odzyskałam głos.
- Coś tam umiem, jednak dopiero się uczę. Częściej zdarzają mi wizje, czy przeczucia dotyczące przyszłości, albo danych osób- tłumaczyła już nieco spokojniej.
- Musisz mi kiedyś pokazać, jak to robisz- uśmiechnęłam się. Odwzajemniła się tym samym, wyraźnie jej ulżyło, kiedy wyznała prawdę.
- Jasne, chętnie- odparła. W milczeniu dotarłyśmy do szkoły. Obie miałyśmy dużo do przemyślenia. Ledwie weszłyśmy do środka i od razu znalazła się przy nas Elena Gilbert.
- Patrz kto zmierza w naszym kierunku- wyszeptałam. Skrzywiłam się przy tym, gdyż nie miałam ochoty rozmawiać z szatynką.
- Caroline, Bonnie…- ucałowała nas sztucznie w oba policzki- Nie uwierzycie, co się wczoraj wydarzyło- aż paliła się, żeby nam o tym powiedzieć. Niezbyt jednak mnie to interesowało. Miałam sporo swoich spraw na głowie.
- Zaraz zadzwoni na lekcje- mruknęłam, wskazując na zegar.
- Daj spokój, Care i słuchaj- Elena uciszyła mnie niegrzecznie. Zacisnęłam szczęki, usiłując ukryć złość.
- Co się dzieje, El?- Bonnie wtrąciła się do rozmowy, nie dając mi tym samym czasu na brzydką odpowiedź.
- Przespałam się wczoraj z nim- wypaliła. Zerknęłam na nią niechętnie. Kto tym razem padł jej ofiarą? Który chłopak poleciał na jej fajny tyłek?
- Z kim?- Bennetówna uprzedziła moje pytanie.
- Ach, no ze Stefanem, oczywiście!- zawołała z wyrzutem. Miałyśmy chyba same się domyślić, zamiast zadawać jej głupie pytania.
- Jakim Stefanem?- wypaliłam. Nie sądziłam, że mogło jej chodzić o mojego najlepszego przyjaciela, na którego w dodatku leciałam.
- Salvatore. Byłam w Grillu, siedziałam sama, a on się przysiadł do mnie. Chwilę gadaliśmy, potem piliśmy. Obojgu nam zaszumiało w głowie, przynajmniej mi na pewno. Kiedy zamykali pub, zaprosił mnie do siebie, a ja się zgodziłam- uśmiechnęła się triumfalnie.





- Poszłaś z nim do łóżka po kilku drinkach?- Bonnie uniosła brwi do góry. Widocznie czuła zniesmaczenie. Elena, co tydzień miała innego faceta i zawsze z każdym spała.
- Ale to nie tak. Myślę, że on jest tym jedynym. Kocham go i było nam tak dobrze w łóżku. Nigdy z nikim nie czułam się równie wspaniale- rozmarzyła się- Jest super umięśniony, a jego chata… Mmmm… Ej, Care? Gdzie idziesz?- zawołała za mną. Nie miałam ochoty dłużej słuchać i szybko odeszłam. Na moje szczęście w tym momencie zadzwonił dzwonek i wyszło na to, że dlatego właśnie je opuściłam.
            Weszłam do klasy i usiadłam w ostatniej ławce. Położyłam torbę na siedzeniu obok, żeby nikt nie mógł zająć tego miejsca. Chciałam pomyśleć, a nie słuchać gadania drugiej osoby, szczególnie Eleny, która rozpływałaby się nad tym, jaki Stefan jest wspaniały w łóżku. A robiłaby to tylko po to, abym poczuła się źle i żeby zazdrość mnie zżarła. Miała rację. Byłam na nich wściekła. Zwłaszcza na młodego Salvatore. Jak mógł jej ulec? Mówiłam mu milion razy, jaka ona jest. Że jest wredną zdzirą, wtedy mi przytakiwał, a teraz poszedł z nią do łóżka… Głupek. Faceci to jednak idioci.
            Ktoś jednak nie dał się łatwo zniechęcić. Wysoka, szczupła brunetka usiadła obok mnie. Miała lokowane włosy i ogólnie była dosyć ładna. Kojarzyłam ją z widzenia. Od jakiegoś roku chodziła do naszej szkoły, no i spotykała się z Tylerem Lockwoodem. Miała na imię Hayley. Nigdy wcześniej nie rozmawiałyśmy. Spojrzałam na nią niechętnie. Ona jednak niezrażona, uśmiechnęła się do mnie szeroko.





- Cześć, Care- przywitała się.
- Hej- odpowiedziałam uprzejmie. Zastanawiałam się, o co mogło jej chodzić. Dlaczego nagle postanowiła pogadać ze mną?
- Słuchaj, organizujemy dzisiaj imprezę u Ty’a. Wpadniesz?- wpatrywała się we mnie wyczekująco. Nie byłam do końca przekonana, czy powinnam tam iść. Wolałabym siedzieć w domu i w spokoju użalać się nad sobą.
- Nie, chyba odpuszczę- mruknęłam wymijająco. Odwróciłam wzrok i zaczęłam bawić się ołówkiem.
- Proszę cię, daj się przekonać- poruszyła zabawnie brwiami i złożyła ręce błagalnie. Wahałam się. Nie wiedziałam, co robić. Kusiło mnie, aby pójść się zabawić, zapomnieć o wszystkich rzeczach, które ostatnio mi się przytrafiły.
- No dobra, przyjdę- przewróciłam oczami i wreszcie się do niej uśmiechnęłam.
- To jeszcze jedno, co ty na to, żeby już przed imprezą wypić? Będziemy miały dobre humory- zaproponowała. Rozsądna Caroline podpowiadała mi, żeby się nie zgadzać, ale ta druga strona mówiła, że mam się zgodzić.
- Okej, to o której się spotkamy?- zapytałam.
- O osiemnastej w Grillu?- odpowiedziała, wyraźnie zadowolona.
- Mi pasuje, ale mam jedną prośbę- spojrzałam na nią poważnie. Zerknęła na mnie zaniepokojona i zmarszczyła brwi- Obiecaj mi, że upijemy się do nieprzytomności i nikt nam nie przeszkodzi-  widziałam, jak na jej twarzy pojawia się coraz szerszy uśmiech.
- Nawet nie musisz o to prosić- odparła…

Stefan

            Pojawiłem się w szkole dopiero na trzeciej lekcji. Wiedziałem, że muszę wyjaśnić całą sprawę Caroline. Była moją przyjaciółką i zdawałem sobie sprawę, że podkochuje się we mnie. Nie przeszkadzało mi to, jednak nie mogłem jej dać tego, co chciała. Kochałem Elenę Gilbert, odkąd ją zobaczyłem. Wróciłem do Mystic Falls tylko dla niej. I żadna inna dziewczyna się nie liczyła. Tego dnia jednak postanowiłem poświęcić więcej czasu Forbes. Musiałem jej wszystko wyjaśnić. Damon nalegał na to. Oboje znaliśmy blondynkę od małego, mimo iż ona tego w ogóle nie pamiętała. Mojego brata w ogóle nie kojarzyła, natomiast mnie poznała pierwszego dnia szkoły. Nie ode mnie jednak zależało, kiedy dowie się prawdy. Zabroniono nam wyjawiać, co wiemy, bo w innym wypadku skazalibyśmy siebie na śmierć…
            Nie było ciężko znaleźć Caroline. Siedziała pod klasą od matematyki i gadała z Hayley Marshall. Westchnąłem. Nie lubiłem tej dziewczyny. Była blisko z rodziną Mikaelson, a to niezbyt mi się podobało. Pierwotni zawsze coś kombinowali, nie można było być pewnym, co wymyślą.
- Cześć, Care. Mogę cię prosić na sekundkę?- zapytałem. Rzuciłem jej koleżance tylko jedno niechętne spojrzenie. Odwzajemniła się tym samym.
- Jasne- blondynka wstała i odeszła za mną na bok. Kiedy znaleźliśmy się z dala od wścibskich uszu, odezwałem się pierwszy.
- Słuchaj, chciałem ci coś powiedzieć.
- Wiem już i naprawdę mi to nie przeszkadza. Życzę wam szczęścia- przerwała mi w połowie zdania. Zaskoczyło mnie to, że wie, bo i skąd?
- Kto ci powiedział?- spytałem. Od razu zrozumiałem, jak głupio to zabrzmiało. Oprócz mnie wiedziała tylko Elena, więc…
- Musisz pytać?- podniosła brwi litościwie.
- Jesteś zła?- zaniepokoiłem się.
- Nie. Mam nadzieję, że będzie wam dobrze ze sobą. Przepraszam cię, ale teraz muszę iść odgadać z Hayley sprawę imprezy- skinęła mi głową, po czym po prostu odeszła.
            Dziwnie się czułem po tej rozmowie. Nie wiedziałem, czy mogę jej wierzyć i rzeczywiście nie ma do mnie żalu, czy może jednak jest zła. Czyli wybierała się na imprezę do Tylera… Może, jeśli się upije, będzie mi prościej wszystkiego się dowiedzieć. Tak uspokojony ruszyłem w kierunku mojej nowej dziewczyny…

Caroline

            Rozmowa ze Stefanem kompletnie zepsuła mi humor. Widziałam, że naprawdę zależy mu na Elenie i wiedziałam, że ona go zrani. Było mi go żal. Powinnam się cieszyć jego szczęściem, jednak nie mogłam nic poradzić, że cały czas marzyłam o tym, aby go pocałować, aby dotknąć jego idealnych mięśni…
- Caroline, jesteś tutaj? Czy może ktoś porwał cię do krainy pełnej seksu?- Hayley szturchnęła mnie między żebra, przywracając tym samym do rzeczywistości.
- Samotnego seksu- mruknęłam.
- Znajdziemy ci jakiegoś fajnego na imprezie- obiecała i wyszczerzyła się- Może jacyś bliźniacy się trafią- podrapała się po brodzie. Na jej twarzy szło dostrzec rozmarzenie.
- Ty masz Tylera- przypomniałam jej ze śmiechem.
- Jesteśmy w otwartym związku. Czasami ja mam innego faceta, czasami on inną laskę- wzruszyła ramionami.
- Serio?- zdziwiłam się.
- Tak. Nie przeszkadza nam to. Wolność jest niesamowitym uczuciem- powiedziała poważnie- Musisz kiedyś spróbować- zaproponowała.
- Ja jestem cały czas wolna. Nie muszę próbować, bo znam to uczucie- odparłam.
- Kiedy ostatnio uprawiałaś seks od tak? Dla zabawy?- uniosła brwi do góry i spojrzała na mnie wyczekująco.
- Raczej nie jestem tego typu dziewczyną- skrzywiłam się nieznacznie.
- Dzisiaj pomogę ci się zabawić- obiecała. Zawahałam się. Jednak po chwili przypomniałam sobie o nowej, szalonej Caroline.
- Dobra. Zakład, że prześpię się na tej imprezie z pierwszym lepszym facetem?- wypaliłam, dając ponieść się swojej mrocznej stronie.
- Obie to zrobimy- uśmiechnęła się triumfalnie…


****
Przepraszam, że dodaję dopiero dzisiaj, jednak wynikły pewne problemy, których się nie spodziewałam. Rozdział dodany, następny za tydzień :D 
Pozdrawiam i zapraszam do wyrażania swoich opinii ;)
 

3 komentarze:

  1. Super rozdział.

    Kiedy spotkanie Klausa z Caroline?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkanie Klausa z Caroline już w następnym rozdziale :D Mały spojler: Coś specjalnie dla fanów Klaroline ;)

      Usuń
  2. Kiedy następny rozdział ?
    http://storyklausandcaroline.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń