czwartek, 1 września 2016

Prolog



            Biegłam najszybciej, jak umiałam. Wiedziałam, że od tego zależy moje życie. Czułam, że jeśli teraz się poddam, to zginę. Ten kto mnie ścigał nie będzie miał dla mnie litości. Serce biło mi tak szybko, jakby za chwilę miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Okropny ból sprawiały mi płuca, które od szybkiego biegu paliły mnie, jakby ktoś przypiekał je żelazem.
            Słyszałam za sobą ciężki oddech prześladowcy. Był coraz bliżej. Ominęłam kolejne drzewo i wtedy stało się coś, czego obawiałam się najbardziej. Potknęłam się i przewróciłam. Wylądowałam na twardej ziemi, raniąc kolana o nierówną powierzchnię. Jęknęłam. Chciałam się podnieść, ale już nie dałam rady.
- Caroline, jak zawsze słaba- usłyszałam niski, męski głos. Przymknęłam powieki. Wiedziałam, co zaraz się stanie. Poczułam okropny ból w klatce piersiowej, kiedy drewniany kołek przebił moje serce…
            Obudziłam się z krzykiem w pokoju. Po policzkach spływały mi łzy. Próbowałam się uspokoić, jednak cała się trzęsłam. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam głośno szlochać. Usłyszałam, jak drzwi od pokoju otwierają się. Ktoś wszedł do środka i usiadł na łóżku, obok mnie.
- Ciii… Już dobrze- głęboki, męski głos działał kojąco na moje nerwy. Znałam skądś ten brytyjski akcent. Nie mogłam jednak przypomnieć sobie wyglądu właściciela.
- To znowu mi się śniło- wyszeptałam. Dalej zakrywałam sobie twarz dłońmi. Pogłaskał mnie delikatnie po włosach. Zadrżałam cała, od stóp do głów. Po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
- Teraz śpij, Kochanie. Posiedzę z tobą- obiecał. Nie zdejmował przy tym ręki z mojej głowy. Chciałam otworzyć oczy i spojrzeć na mojego towarzysza, jednak nie miałam siły. Kiedy mnie tak gładził, bardzo szybko odpłynęłam. Tym razem spałam bez żadnych koszmarów. Na rano zbudziłam się całkowicie wypoczęta i jedyne, co pamiętałam to ten kojący głos. Marzyłam, że jeszcze kiedyś mi się przyśni, bo to musiał być sen. Nie było szansy, żeby jakiś obcy mężczyzna wszedł, do mojego pokoju, w środku nocy.
            Przymknęłam powieki. Chciałam wyobrazić sobie tajemniczego Brytyjczyka, jednak praktycznie od razu, przypomniałam sobie mój koszmarny sen. Wracał on każdego dnia, od jakiś dwóch tygodni. Zawsze kończył się tak samo… Moją śmiercią. Czułam, że to dopiero początek i czeka mnie coś jeszcze gorszego…


***
Jest i on :D 
Prolog ;) Mam nadzieję, że wzbudzi Waszą ciekawość i zajrzycie tutaj jutro, 
po rozdział pierwszy :) 
Pozdrawiam
Czytelniczka  :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz